Wrażenie zrobiły zarówno tempo prac nad szczepionką mającą uodpornić świat na pandemię koronawirusa, jak i nadspodziewana jej skuteczność, wynikająca z obecnego stanu badań.
Wszyscy się cieszą, ale...
Trudno było w miniony poniedziałek oczekiwać reakcji innej niż euforia. Po niej jednak dość szybko przyszło otrzeźwienie wynikające z chłodnej oceny realiów. Relatywnie najmniejsze zwyżki miały miejsce na Wall Street, choć główne indeksy ustanowiły nowe historyczne rekordy. Co jeszcze ciekawsze, zdecydowaną przewagę miały akcje tradycyjnej ekonomii, a sektor nowych technologii wręcz wyraźnie ucierpiał. W poniedziałek w Nowym Jorku dominował Dow Jones, zwyżkujący o prawie 3 proc. W skali pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zyskał jednak 2,7 proc. S&P 500 na szczepionkę zareagował wzrostem sięgającym jedynie 1,2 proc., a do czwartku skala zwyżki stopniała do skromnych 0,8 proc. Takie cofnięcie zdecydowanie nie robi dobrego wrażenia i nie rysuje świetlanej perspektywy kontynuacji hossy. Nasdaq Composite w poniedziałek tracił 1,5 proc., a w horyzoncie pierwszych czterech sesji zniżkował o 1,6 proc. Akcje spółek, które najmocniej korzystały z covidowej zapaści, znalazły się wyraźnie w niełasce, ale skreślanie ich z listy inwestycyjnych celów wydaje się zdecydowanie przedwczesne. Na marginesie, wyczucia pogratulować należy Albertowi Bourli, szefowi Pfizera, który 60 proc. posiadanych akcji kierowanej przez siebie firmy pozbył się w dniu, w którym z dumą ogłaszał sukces prac nad szczepionką. Lepszy timing trudno sobie wymarzyć.
Znacząco w górę poszły wskaźniki większości pakietów naszego regionu. DAX do czwartku zwyżkował o 4,6 proc., paryski CAC40 rósł aż o ponad 8 proc., a londyński FTSE 250 szedł w górę tylko nieznacznie mniej. W czwartek wszędzie widać było sygnały realizacji zysków. Słabo poradził sobie indeks rynków wschodzących. MSCI Emerging Markets zniżkował do czwartku o 0,5 proc., korygując przekraczający 7 proc. skok z poprzedniego tygodnia. To cofnięcie, w połączeniu z powrotem poniżej 48 punktów (ETF), nie robi dobrego wrażenia. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na mocną przecenę amerykańskich obligacji skarbowych, w wyniku której rentowność papierów dziesięcioletnich we wtorek przekroczyła 0,96 proc., osiągając poziom najwyższy od marca.
GPW nadal mocna
Po fantastycznym, najlepszym od 2008 r. pierwszym tygodniu listopada, w ostatnich dniach warszawski parkiet kontynuował bardzo dobrą passę, choć jej dynamika była już znacznie mniejsza. Można spekulować, że gdyby nie święto niepodległości, dałoby się wykręcić wynik jeszcze lepszy. Indeks największych spółek do czwartku zyskiwał 4,4 proc., wskaźnik średniaków rósł o 5 proc., a sWIG80 szedł w górę o nieco ponad 5 proc. O kontynuacji dobrych nastrojów oczywiście przesądziła sesja poniedziałkowa, w trakcie której miała miejsce kumulacja siły byków, poparta wolumenem obrotów, utrzymującym się na wysokim poziomie także w kolejnych dniach. Choć WIG20 nie był liderem wzrostu spośród głównych indeksów, to jednak zmiany notowań w gronie blue chips dostarczyły chyba największych emocji i to przy znacznym zróżnicowaniu nastawienia graczy do poszczególnych spółek. W skali pierwszych czterech sesji po stronie mocy widoczna jest przytłaczająca dominacja sektora finansowego. Akcje Pekao skoczyły o ponad 21,5 proc., co oznacza największą tygodniową zwyżkę w historii ich notowań. Wcześniejsze rekordy wynosiły 15–16 proc. i datują się na czasy pokryzysowego odbicia z wiosny 2009 r. Podobnie było w przypadku rosnących po 18–19 proc. walorów PKO BP i Santandera oraz minimalnie ustępujących im walorów Aliora. Na bankowej hossie skorzystały także znajdujące się od dawna w niełasce papiery PZU, drożejąc do czwartku o prawie 11 proc. Stawka liderów wzrostu, skala zwyżek i obroty, wyraźnie sugerują wzmożoną aktywność kapitału zagranicznego na naszym rynku. Co ciekawe, „parcie" byków na akcje banków wcale nie miało miejsca w poniedziałek, lecz dzień później. Pierwszą sesję minionego tygodnia zdominowały rosnące o ponad 19 proc. akcje CCC i drożejące o 16 proc. papiery LPP. W ich przypadku informacja o szczepionce zadziałała najsilniej, i można mieć obawy, że zbyt silnie w kontekście realnego wpływu na gospodarkę, a handel w szczególności. W skali tygodnia już tak nie błyszczały, rosnąc „tylko" po 11–13 proc. Pozytywnie wyróżniały się również akcje obu naszych rafinerii. W przypadku PKN Orlen tygodniowa zwyżka sięgała 19 proc., a dla Lotosu wynosiła do czwartku nieco ponad 11 proc. Nieźle radziła sobie również energetyka. Walory drożały o ponad 14 proc., a akcje PGE szły w górę o 17,5 proc. Po drugie stronie skali nieoczekiwanie znalazły się akcje nowego króla warszawskiego parkietu. Walory Allegro taniały do czwartku o aż o niemal 14 proc., schodząc poniżej 80 zł, czyli ceny zamknięcia z dnia debiutu. O ponad 6 proc. w dół szły papiery Dino, korygując wcześniejszy, przekraczający 26 proc. wyskok. Perspektywy indeksu naszych największych spółek nie są jasne. Tendencja wzrostowa cieszy, ale na horyzoncie jest spadkowa korekta, której pierwszym, wyraźnym sygnałem jest nieudana próba ataku na 1800 punktów i wyhamowanie skali wzrostu.
Nieco podobna sytuacja miała miejsce w przypadku wskaźnika średnich firm. Zyskał on co prawda 5 proc., ale to znacznie mniej niż tydzień wcześniej. Nie udało mu się także pokonać 3700 punktów, a cofnięcie się spod tego poziomu nie robi najlepszego wrażenia. Indeksowi mWIG40 także mocno pomagały zwyżkujące akcje średnich banków. Walory mBanku, mimo sporego obciążenia ryzykiem związanym z kredytami frankowymi, rosły o prawie 37 proc., akcje ING BSK zwyżkowały o ponad 15 proc., a papiery Banku Handlowego drożały o ponad 11 proc. Uwagę zwraca też kontynuacja rajdu akcji Kruka, choć tu sięgająca prawie 10 proc. dynamika było o połowę mniejsza niż tydzień wcześniej. Warto też zauważyć wyraźną dysproporcję między zachowaniem akcji wchodzących w skład WIG20 Dino, zniżkującymi o ponad 6 proc., a rosnącymi o 11 proc. walorami Eurocash, uwzględniając oczywiście różnice, polegające na tym, że walory Dino są wciąż blisko najwyższego poziomu w historii, a akcjom Eurocash zdecydowanie bliżej do historycznych minimów. Z sięgającymi 13–14 proc. stratami musieli pogodzić się posiadacze akcji niedawnych covidowych gwiazd. Akcje Mercatora i Biomedu do czwartku zniżkowały po 13–14 proc. Na zdecydowanie zróżnicowane postrzeganie spółek narażonych na konsekwencje pandemii wskazuje porównanie przekraczającej 35 proc. zwyżki notowań akcji AmRestu z zaledwie niespełna 7 proc. wzrostem walorów Benefitu.