Apple Inc. spadł od końca stycznia o 15 proc. Tesla Inc. straciła na wartości rynkowej ponad ćwierć biliona dolarów w ciągu trzech tygodni. Ponad 1,5 biliona dolarów uciekło z Nasdaq 100 w niecały miesiąc. A jednak nic z tego nie wystarczyło, aby zdenerwować inwestora detalicznego. Zamiast tego, cytując redditowy opis byczych skłonności, mieli diamentowe ręce. Odkąd rynek osiągnął szczyt kilka tygodni temu, inwestorzy detaliczni pompowali gotówkę w amerykańskie akcje w tempie o 40 proc. wyższym niż w 2020 roku, który był rekordowy. Decydują się na te części rynku, które najbardziej ucierpiały, posiłkując się prawdopodobnie w ryzykowny sposób dzięki potrójnie lewarowanym funduszom technologicznym i mnóstwu opcji - pisze Sarah Ponczek na Bloombergu.
Rok po korowawirusowym krachu na giełdzie, kiedy indywidualni inwestorzy stanowią obecnie prawie jedną czwartą wolumenu w USA każdego dnia, formują się nowe cele inwestycyjne. Niektóre z faworyzowanych obiektów spekulacji, które przyniosły zyski, jak np. akcje pojazdów elektrycznych, spółki celowe i zielona energia - to te same papiery wartościowe, które obecnie słabną w miarę wzrostu rentowności obligacji. Detaliczni gracze, z których wielu to początkujący inwestorzy, konsekwentnie trzymali się silnych spółek, kupując praktycznie wszystko podczas tego, co było najlepszym początkiem hossy od dziewięciu dekad. Ale teraz świat zastanawia się, ile czasu zajmie im zmiana strategii, zwłaszcza po roku, w którym częściej mieli rację niż się mylili.
- Z historycznego punktu widzenia to zły sygnał, że inwestorzy detaliczni garną się do rynku - powiedział Arthur Hogan, główny strateg rynkowy w National Securities Corp. - I za każdym razem, gdy próbowaliśmy w 2020 roku określić szczyt ze względu na udział handlu detalicznego, myliliśmy się - dodał.