W gronie największych firm chyba dość nieoczekiwanie liderem zwyżek zostały akcje LPP, zwyżkujące do czwartku o 1,2 proc. Jednak atak na 9000 zł bykom się nie udał. Z kolei walory CCC zniżkowały o 2,9 proc. W obu przypadkach brak było jakichkolwiek informacji „cenotwórczych”. Indeksowi blue chips pomagały nieco zwyżkujące o 0,6 proc. papiery Pekao i PGE. I na tym właściwie kończą się bycze sukcesy. Wygląda na to, że lepsze, niż się spodziewano, wyniki finansowe Orange zostały już w większości zdyskontowane. Widać wyraźne cofnięcie się notowań walorów spółki, o czym świadczy 2,5-proc. czwartkowa przecena, choć tydzień kończył się sięgającą 0,8 proc. zwyżką. O tym, jak kończą się wygórowane oczekiwania wobec spółek, może świadczyć to, co działo się z akcjami Mercatora Medicalu. Zawiedzeni inwestorzy nie mają litości nawet dla największych gwiazd. Choć wyniki spółki za I kwartał były bardzo dobre, to jednak nieco gorsze niż kwartał wcześniej. To wystarczyło, by uruchomić potężną wyprzedaż i przecenę. Walory zniżkowały do czwartku o 32 proc. Od szczytu z października ubiegłego roku zostały przecenione już o prawie 70 proc. Wiadomo było, że dynamiki sprzedaży i zysku z pierwszej fazy pandemii nie uda się utrzymać na dłuższą metę, więc ubiegłoroczna szalona zwyżka musiała zostać skorygowana. O prawie 4,5 proc. w dół poszły akcje JSW. Spadkowa tendencja przeszła w trend boczny, który trzyma się mocno. Inwestorzy czekają na wzrost cen węgla. Papiery Dino nie mogą wciąż wrócić do łask. Do czwartku zniżkowały o 4,5 proc. Kolejna przygasła gwiazda, choć przecena nie jest w tym przypadku znacząca. Od styczniowego szczytu spadek nieznacznie przekracza 14 proc. Nie widać końca fatalnej passy walorów CD Projektu, choć dynamika spadków nieco słabnie. Do czwartku zniżkowały one o 1,8 proc. i znalazły się na poziomie najniższym od ponad dwóch lat. Podane po czwartkowej sesji dane raczej nie przyniosą przełomu. Sprzedaż „Cyberpunka” raczej rozczarowała, a sześcioipółkrotny wzrost zysku netto i niemal czterokrotny wzrost przychodów ze sprzedaży też nie muszą rzucić inwestorów na kolana. Na otarcie łez pozostaje rekomendowane przez zarząd przeznaczenie pół miliarda złotych na dywidendę, co daje 5 zł na akcję. Przełomu nie mogą się doczekać także posiadacze akcji Allegro, które traciły do czwartku 1,7 proc., ale obroniły się przed spadkiem poniżej 55 zł. Malejące obroty wskazują na słabnące zainteresowanie nimi inwestorów, choć wycena zdaje się być już bardzie racjonalna niż w pierwszych miesiącach po debiucie.
W przypadku średnich firm zdecydowanie przeważały niedźwiedzie. Tydzień na plusie kończyły akcje zaledwie kilku spółek. Na wycofanie rosyjskich wojsk z okolic Ukrainy pozytywnie zareagowały papiery Kernela, które po wcześniejszej przecenie w czwartek zwyżkowały o 6,5 proc. Z podobną reakcję mieliśmy do czynienia w przypadku wchodzących w skład sWIG80 walorów Astarty i nieklasyfikowanych w głównych indeksach akcji Agrotonu. Historyczny rekord wyrównały rosnące o ponad 7 proc. akcje Selvity. Odcięcia sporej, sięgającej niemal 10 proc., dywidendy nie odczuły zbyt mocno akcje XTB, które do czwartku traciły jedynie 1,5 proc. W niełasce znalazł się sektor gier. Akcje PlayWaya zniżkowały o ponad 9,5 proc., walory chwalonego przez analityków Ten Square Games traciły niemal 7 proc., papiery 11 bit studios zniżkowały o 3 proc. WIG-GAMES, tracący 4,5 proc., był czerwoną latarnią indeksów sektorowych naszego parkietu i dotarł do poziomu najniższego od dwunastu miesięcy. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Podobnie jak w przypadku covidowych gwiazd. Akcje Biomedu Lublin zniżkowały o ponad 11 proc., zaliczając czwarty spadkowy tydzień z rzędu.
Pallad znów rekordowo drogi
W ostatnich dniach sporo się działo na rynku surowców. Zwykle na pierwszy plan wybija się wydarzenie najbardziej spektakularne. A tym było osiągnięcie nowego historycznego rekordu przez pallad. Jego notowania dość długo wychodziły z ubiegłorocznego marcowego załamania, a później przez wiele miesięcy tkwiły w stagnacji. Przełom nastąpił pod koniec marca, gdy notowania poszły w górę o ponad 11 proc. Po krótkim odpoczynku od dwóch tygodni zwyżka jest kontynuowana, choć już z mniejszym impetem. Do czwartku jej skala sięgała niemal 4 proc. Podaż surowca niewielka, a odradzający się popyt tworzy presję na wzrost ceny. Na rynku platyny znacznie spokojniej, zwyżka jedynie o 0,7 proc., a do rekordów droga bardzo daleka. Niedawny atak na opór ukształtowany jeszcze w 2014 r. poskutkował spadkową korektą. Trwa dobra passa miedzi. Kontrakty terminowe na ten metal rosły do czwartku o ponad 2,5 proc., próbując wyjść górą z trwającej od dziewięciu tygodni tendencji bocznej. Znajdują się na poziomie najwyższym od sierpnia 2011 r. Zwyżka napędzana jest dobrymi informacjami płynącymi z gospodarek chińskiej i amerykańskiej oraz perspektywą zwycięstwa w walce z pandemią. Wciąż należy pamiętać o prognozach mówiących o przewadze popytu nad podażą i deficycie metalu, który może się pojawić już lada miesiąc. W przypadku pozostałych metali przemysłowych sytuacja była ostatnio dość mocno zróżnicowana. Notowania stopów aluminium zniżkowały aż o ponad 5 proc., kontynuując trwającą od pięciu tygodni tendencję spadkową. Taniały także ołów, nikiel i cyna, a w górę szły jedynie ceny cynku. Ponad 5 proc. zyskiwała ruda żelaza.
Po dotarciu w okolice 1800 dolarów za uncję wyraźnie wyhamowała wzrostowa tendencja na rynku złota. Cena kruszcu cofnęła się o kilkanaście dolarów, choć do czwartku utrzymała się na symbolicznym plusie. Nie pomogły tu ani osłabienie dolara, ani spadek rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Nie należy jednak wykluczać ponownego ataku byków na wspomniany poziom 1800 dolarów. Notowaniom sprzyjać będzie prawdopodobnie w najbliższym czasie nasilenie się inflacji. Nieco podobna sytuacja była w przypadku srebra. Jego notowania wzrosły o ponad 0,5 proc., ale bykom nie udał się atak na 26 dolarów za uncję, a niedźwiedziom próba zepchnięcia ich poniżej 26 dolarów.
Sięgający niemal 6,5 proc. skok notowań ropy naftowej okazał się jedynie krótkotrwałym epizodem. Do czwartku WTI taniała o ponad 2 proc., zmierzając w kierunku 60 dolarów za baryłkę. Nadal więc mamy do czynienia z trendem bocznym, trwającym od sześciu tygodni, mimo że w tym czasie sporo się wydarzyło. Jak widać, oddziaływanie różnorodnych czynników równoważy się. Jednym z najważniejszych czynników wydaje się spadek popytu w Indiach wskutek nasilenia pandemii koronawirusa. Do tego doszły informacje o wzroście zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych.
Z kolejnym silnym wzrostowym impulsem mieliśmy do czynienia na rynku surowców rolnych. Ceny kukurydzy poszły do czwartku w górę o ponad 11 proc. i są najwyższe od ośmiu lat. Od sierpnia ubiegłego roku wzrosły o 111 proc. Pszenica podrożała o 9 proc., soja o 7 proc.