Rekordy na Wall Street, poprawa na emerging markets
Kolejna deklaracja kontynuacji monetarnej sielanki początkowo nie zrobiła na inwestorach giełdowych większego wrażenia, ale nawet niewielkie zmiany wystarczyły, by Dow Jones i S&P 500 ustanowiły nowe historyczne rekordy. Nie było o to zresztą trudno. Do czwartku średnia przemysłowa zwyżkowała zaledwie o 0,1 proc., a wskaźnik szerokiego rynku rósł o 0,2 proc. Pogorszyły się za to nastroje w segmencie technologicznym, głównie za sprawą rozczarowania wynikami lub prognozami niektórych znaczących spółek. Nasdaq Composite zniżkował o 0,4 proc. Kończący się lipiec był jednak dla amerykańskiego parkietu bardzo dobry. S&P 500 zyskał w tym czasie 2,8 proc., Dow Jones wzrósł o 1,7 proc., a Nasdaq o 1,9 proc.
Mocniejsze reakcje na wieści po posiedzeniu Fed zanotowano na rynkach walutowym i papierów dłużnych. Amerykańska waluta wyraźnie się osłabiła – Dollar Index w ciągu pierwszych czterech dni minionego tygodnia zniżkował o ponad 1 proc., schodząc poniżej 92 pkt. Z kolei rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych obniżyła się nieznacznie, do 1,27 proc., kontynuując trwającą od początku kwietnia tendencję spadkową.
Na głównych giełdach naszego kontynentu nastroje nie były tak dobre jak za oceanem. Niemiecki DAX zniżkował do czwartku o 0,2 proc., a cały lipiec podsumował wzrostem o 0,7 proc. Na parkiecie we Frankfurcie panowała w mijającym miesiącu spora zmienność. Zdecydowanie lepiej radził sobie w ostatnich dniach paryski CAC40, zwyżkując o 1 proc., a w całym miesiącu prawie o 2 proc. Londyński FTSE 250 rósł odpowiednio o 0,7 i 3 proc. Osłabienie dolara i odreagowanie mocnej przeceny części chińskich spółek dało trochę oddechu wskaźnikowi rynków wschodzących. ETF na MSCI Emerging Markets, który momentami straszył zejściem poniżej 50 pkt, ostatecznie spadł o 0,8 proc. Lipiec był dla niego najgorszym miesiącem od czasu pandemicznego tąpnięcia z ubiegłego roku, przynosząc spadek o 5,5 proc. Sytuacja na rynkach wschodzących była jednak dość zróżnicowana. Obejmowanie przez chińskie władze różnego rodzaju ograniczeniami i restrykcjami coraz liczniejszej grupy firm i kolejnych branż doprowadziło do silnych spadków. Indeks w Hongkongu zniżkował do czwartku prawie o 6 proc., a chwilami spadek był jeszcze głębszy. Shanghai Composite tracił 4,5 proc., a w całym miesiącu 5,5 proc. „Chiński syndrom" nie dotknął w najmniejszym stopniu parkietów naszego regionu, które w większości przypadków radziły sobie całkiem dobrze. Giełdy w Turcji i Rosji zwyżkowały po około 3 proc., a na Węgrzech zwyżka sięgała niecałe 2 proc.
Warszawski lipiec plus
Ostatnie dni lipca przebiegały na GPW w lekko wakacyjnej atmosferze, z przewagą optymizmu. Do czwartku wszystkie główne indeksy zwyżkowały po około 1 proc. Kontrastuje to, podobnie jak zachowanie naszego parkietu w skali całego miesiąca, ze słabymi nastrojami na rynkach wschodzących. Nasz rynek pozytywnie wyróżniał się także na tle głównych giełd światowych. W skali całego mijającego miesiąca sytuacja była jednak bardziej zróżnicowana. Indeks szerokiego rynku zwyżkował o 2,7 proc., po około 2 proc. w górę szły WIG20 i mWIG40, zaś wskaźnik najmniejszych firm rósł jedynie o 0,4 proc. Czas kanikuły nie tłumaczy jednak wszystkiego. Marazm dominuje bowiem na Książęcej już od początku czerwca. Optymistycznie tę sytuację można postrzegać jedynie w przypadku, gdy przyjąć, że mamy do czynienia z płaską, łagodną korektą wcześniejszego rajdu byków. WIG20 dotarł do oporu sprzed covidowego tąpnięcia, mWIG40 zatrzymał się na poziomie lokalnego szczytu z początku 2018 r., a sWIG80 zatrzymał się o kilka procent przed historycznym szczytem z 2007 r. Przed końcem wakacji rozstrzygnięć w kwestii kierunku dalszego ruchu trudno się spodziewać, tym bardziej że aktywność inwestorów zdecydowanie się obniżyła, co widać szczególnie mocno w segmencie największych spółek.