Dekada po globalnym kryzysie z lat 2008–2009 może być uznawana za „straconą" dla rynków wschodzących. Indeks MSCI Emerging Markets zyskał bowiem w jej trakcie zaledwie 8 proc., gdy indeks MSCI dla rynków rozwiniętych wzrósł o ponad 100 proc. Na pierwszy rzut oka może się również wydawać, że rynki wschodzące kiepsko sobie radzą po kryzysie covidowym. Od początku 2021 r. MSCI Emerging Markets spadł bowiem o około 5 proc., a MSCI World zyskał 18 proc. Według wyliczeń agencji Bloomberga MSCI Emerging Markets znalazł się względem MSCI World najniżej od 2004 r. A jednak wiele indeksów z rynków wschodzących radzi sobie w tym roku bardzo dobrze, niektóre z nich ustanawiają rekordy, a prognozy dla tej kategorii giełd stają się coraz bardziej optymistyczne.
Liga wzrostów
Gdy przyglądamy się stopom zwrotu osiąganym przez indeksy giełdowe z całego świata, łatwo można dostrzec, że wśród indeksów, które najmocniej zyskały od początku roku, dominują wskaźniki z rynków wschodzących i granicznych. W pierwszej dziesiątce jedynym indeksem z rynku rozwiniętego jest austriacki ATX (29 proc. wzrostu), w którym jednak dominują spółki z dużą ekspozycją na gospodarki wschodzące naszego regionu. Polski WIG, ze wzrostem wynoszącym 20 proc., rośnie szybciej niż amerykański S&P 500 (18 proc.) czy niemiecki DAX (15,5 proc.), a indyjski Sensex (16 proc.) mocniej niż japoński Nikkei 225 (0,2 proc.). Powodem, dla którego MSCI Emerging Markets tak kiepsko sobie radzi w porównaniu z wieloma rynkami wschodzącymi, jest to, że ciągną go w dół chińskie akcje, stanowiące blisko jedną trzecią jego wagi. Chiński indeks Shanghai Composite wrócił na poziom z początku roku, a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł od początku stycznia o prawie 8 proc. Lekko na minusie od początku roku są również turecki BIST 100 i brazylijski indeks Bovespa. To wystarcza, by MSCI Emerging Markets prezentował się słabo.
Tymczasem widać wzrost zainteresowania inwestorów częścią rynków wschodzących. Według danych Bank of America napływ kapitału na wschodzące rynki akcji w Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie wyraźnie przyspieszył od marca i jest największy od 2014 r. w porównaniu z napływem na rynki obligacji. – Spodziewamy się, że ten trend będzie kontynuowany, biorąc pod uwagę wspierające czynniki makroekonomiczne i wyceny – twierdzi Jure Jeric, strateg BofA. Zauważa on, że jak dotąd największym beneficjentem napływu kapitału był sektor energetyczny (co szczególnie mocno wspiera akcje rosyjskie), ale inne branże też zaczęły przyciągać inwestorów.