Afgańscy pożyczkodawcy prawdopodobnie będą potrzebować wsparcia banku centralnego, aby zarządzać płynnością afgańską i dolarową po ponownym otwarciu, powiedział afgański bankier, który poprosił o zachowanie anonimowości.
- Jeśli ta niepewność pozostanie, klienci wycofają więcej środków, a banki będą potrzebowały większego wsparcia ze strony (banku centralnego) – powiedział bankier, odnosząc się do wypłat w bezpośrednim okresie poprzedzającym zamknięcie banków.
Nominacja, która nastąpiła, gdy Iran wznowił eksport paliw do Afganistanu, pojawia się w obliczu coraz ostrzejszych problemów gospodarczych, z nieopłacanymi pracownikami rządowymi, zamknięciem wielu firm i rosnącą presją na ceny podstawowych produktów, w tym żywności i paliwa. Ponieważ wielu wyższych urzędników i inne osoby związane z rządem wspieranym przez Zachód ukrywa się lub przebywa na wygnaniu, talibowie próbują przekonać specjalistów i ekspertów technicznych do powrotu do pracy, aby postawić gospodarkę na nogi.
W Afganistanie ceny podstawowych produktów spożywczych, takich jak mąka i olej, wzrosły w ciągu ostatniego tygodnia nawet o 35 proc. Banki, apteki i drogerie w całym Kabulu są w większości zamknięte. W stolicy ulice są teraz puste. Mujahed powiedział, że bojownicy talibów patrolują całe miasto, aby zapewnić bezpieczeństwo.
Były szef banku centralnego Ajmal Ahmady powiedział w wywiadzie dla podcastu Bloomberga Odd Lots, że Afganistan kierowany przez talibów stoi w obliczu serii wstrząsów, które prawdopodobnie doprowadzą do osłabienia waluty, szybszej inflacji i kontroli kapitału. Absolwent Harvardu uciekł z kraju po podobnych decyzjach kilku innych urzędników, w tym byłego prezydenta Ashrafa Ghaniego, gdy bojownicy wkroczyli do Kabulu 15 sierpnia.
Banki zamknęły się wkrótce po tym, jak bojownicy przejęli kontrolę i od tego czasu w bankomatach stale kończą się pieniądze. Afghani osiągnęli w zeszłym tygodniu rekordowo niski poziom. - Mamy pieniądze, ale wciąż jesteśmy tak biedni, że umieramy. Już trzeci dzień kończy nam się gotówka – powiedział Mustafa Haqbeen, mieszkaniec Kabulu i trener języka angielskiego w prywatnym centrum korepetycji, które na razie jest zamknięte. - Nawet biura Western Union są zamknięte w Kabulu. Ceny żywności nigdy nie były wyższe. Dusimy się – dodał.