Utrzymująca się presja inflacyjna skłania kolejne banki centralne do zmian swej polityki pieniężnej. Ugięła się pod nią nieoczekiwanie nawet Rada Polityki Pieniężnej i choć decyzja o podwyżce stóp procentowych stanowiła niemałe zaskoczenie, nie wpłynęła na sytuację na naszym rynku, z wyjątkiem znaczącego umocnienia złotego.
Lepsze nastroje na Wall Street
Na świecie wciąż trwa oczekiwanie na decyzje amerykańskiej Rezerwy Federalnej w sprawie rozpoczęcia procesu normalizacji polityki monetarnej, której pierwszym krokiem ma być ograniczanie skali programu skupu obligacji. Rozstrzygnięć można się spodziewać w najbliższym czasie, w związku z tym inwestorzy pilnie śledzą dane dotyczące inflacji oraz sytuacji na rynku pracy.
Ostatnie dni przyniosły wyraźną poprawę nastrojów na Wall Street, sugerującą możliwość zakończenia spadkowej korekty. Jednym z powodów było porozumienie w sprawie zwiększenia limitu zadłużenia amerykańskiego rządu. Dalszy rozwój sytuacji zależeć jednak będzie od działań Fedu. Do czwartku S&P 500 zwyżkował o 1 proc., wracając w okolice 4400 punktów. Dow Jones poszedł w górę o 1,2 proc., ale widoczna była podwyższona zmienność notowań. Niedźwiedziom nie udało się zepchnąć indeksu poniżej 34 000 punktów, a byki nie zdołały podciągnąć go do 35 000 punktów. Nasdaq Composite zyskał jedynie 0,6 proc. Na głównych giełdach europejskich sytuacja była mocno zróżnicowana. Indeks giełdy we Frankfurcie rósł o 0,6 proc., ale w środę momentami szedł mocno w dół, napędzając inwestorom strachu. CAC40 rósł o 1,2 proc., a handel w Paryżu przebiegał nieco spokojniej. Niepokojąco wygląda sytuacja w Londynie. FTSE 250 tracił do czwartku niemal 2 proc., a od początku września zniżkuje już o 7 proc. Umocnienie się dolara przestało szkodzić sytuacji na rynkach rozwijających się i MSCI Emerging Markets zdobył się na zwyżkę o 0,6 proc. To jednak na razie tylko niewielkie odreagowanie trwającej od kilku tygodni przeceny.
Na Książęcej wciąż byczo
Indeksy warszawskiego parkietu idą w górę drugi tydzień z rzędu, co daje podstawę do twierdzenia o zakończeniu spadkowej korekty, z którą mieliśmy do czynienia we wrześniu. Tym bardziej że odreagowanie nabiera dynamiki i odbywa się przy raczej słabym wsparciu otoczenia. Indeks największych spółek rósł do czwartku o 1,4 proc. i pokonał 2350 punktów. Do testowania niedawnych lokalnych szczytów brakuje niewiele i można się wkrótce spodziewać kolejnego ataku na 2400 punktów mimo licznych zagrożeń, głównie o charakterze zewnętrznym. Po 1,9 proc. w górę szły indeks szerokiego rynku oraz wskaźnik najmniejszych firm. WIG wciąż trzyma się w okolicy historycznego szczytu. Seria siedmiu kolejnych wzrostowych sesji dobitnie świadczy o sile rynku, tym bardziej że działo się to przy mocno zwyżkujących obrotach. W przypadku sWIG80 historyczne maksimum wciąż znajduje się w zasięgu ręki. W przypadku mWIG40 dystans do historycznego rekordu jest nieco większy, ale indeks średniaków dynamicznie do niego się zbliża. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia podskoczył aż o 4,3 proc. Od początku roku zyskuje 38 proc., liderując głównym indeksom pod względem tempa wzrostu, dublując osiągnięcia WIG20 i wyprzedzając sWIG80, który był przez wiele miesięcy naszą najjaśniejszą gwiazdą.
Patrząc szerzej, gwiazdą tego roku, a także ostatnich dni, jest sektor bankowy. WIG-banki do czwartku zwyżkował o 7,5 proc., a od początku roku idzie w górę o prawie 80 proc. Tak wygląda sektor odporny na liczne przeciwności losu i koniunktury. W dobrej formie przetrwał erę ekstremalnie luźnej polityki pieniężnej, by wreszcie doczekać się podwyżki stóp procentowych, decyzji, która powinna jeszcze dodać mu sił. WIG20 mocno korzystał z bankowej hossy. W ostatnich dniach akcje Santandera rosły o prawie 9 proc., walory Pekao zwyżkowały o niemal 8 proc., a papiery PKO BP drożały o prawie 5 proc. Banki pomogły też wydatnie indeksowi średnich firm. Akcje Aliora do czwartku rosły o prawie 14 proc., walory Millennium o 12 proc., mBanku o 11 proc., papiery Banku Handlowego o ponad 10 proc., a ING BSK o 8,5 proc.