Wall Street ma za sobą najgorszy tydzień od czasu wybuchu pandemii. Stopy zwrotu z głównych światowych indeksów, licząc od początku roku, są na minusie. Czynników ryzyka nie brakuje, jednak zachowanie benchmarków w styczniu wcale nie oznacza, że czeka nas niedźwiedzi rok.
Czerwono na giełdach
Większość europejskich indeksów kontynuowała w poniedziałek przecenę. Francuski CAC 40 czy niemiecki DAX spadały po około 4 proc. Widmo konfliktu na linii Moskwa–Kijów powodowało, że rosyjski MOEX spadał o około 8 proc. Pod silną presją były również inne indeksy z rynków wschodzących, w tym z GPW. WIG20 pod koniec sesji spadał o ponad 5 proc., schodząc w okolice 2150 pkt. Była to już ósma spadkowa sesja z rzędu, a stopa zwrotu, licząc od początku roku, jest już ujemna.
Również indeksy na Wall Street otworzyły się na czerwono. W ostatnim czasie rynek akcji nie rozpieszcza inwestorów. S&P 500 trzeci tydzień z rzędu kończył na minusie. Amerykańskie indeksy mają za sobą najgorszy tydzień od marca 2020 r. W efekcie S&P 500 zamknął się poniżej swojej 200-dniowej średniej kroczącej, kluczowego poziomu technicznego, po raz pierwszy od czerwca 2020 r. Z kolei Nasdaq jest już ponad 16,5-proc. poniżej swojego historycznego szczytu.
– Początek 2022 r. jest fatalny dla ryzykownych aktywów, a skala przeceny S&P 500 zbliża się już do 10 proc. Perspektywa normalizacji polityki monetarnej w USA w połączeniu z ryzykiem eskalacji konfliktu na Ukrainie nie są dobrą mieszanką dla inwestorów. Rosja koncentruje swoje siły przy granicy, a kraje Zachodu otwarcie mówią o groźbie inwazji. Do tego nakłada się nie najlepszy wydźwięk pierwszych wyników spółek za IV kwartał – przyznaje Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Dodaje, że mniej akomodacyjna polityka Fedu przy wysokiej inflacji, która pogarsza sytuację spółek, stoi za trwającą od początku roku korektą cen akcji.