Może być trudno o nowe szczyty cen ropy

Przemysław Tychmanowicz rozmawiał z Michałem Stajniakiem, analitykiem firmy X-Trade Brokers.

Publikacja: 22.09.2020 17:18

Może być trudno o nowe szczyty cen ropy

Foto: parkiet.com

Ostatnio rozmawialiśmy o metalach szlachetnych, teraz chcę, abyśmy pomówili o surowcach, bo to właśnie na tym rynku w ostatnim czasie dzieją się ciekawsze rzeczy. Na rynku ropy doszło w końcu do wyraźniejszych spadków. To tylko korekta czy początek większych problemów?

Faktycznie ostatnio mówiliśmy dużo o złocie i srebrze, natomiast teraz na tamtych rynkach dzieje się niewiele, za to na ropie naftowej czy też innych rynkach energetycznych dzieje się dosyć sporo. Jeśli chodzi o ropę naftową, ostatnie spadki były dla mnie potwierdzeniem, że rynek z nadmiernym optymizmem patrzył na to, co będzie się działo w końcówce roku. Zapoczątkowana została korekta, jednak warto zwrócić uwagę, że duża część tego ruchu też szybko została odrobiona. Moim zdaniem wciąż pod względem fundamentów brakuje argumentów do dalszego rajdu cenowego. Uważam, że to jeszcze nie koniec spadków na rynku ropy, natomiast jest duże prawdopodobieństwo, że tegoroczne szczyty są już za nami.

Na tym rynku znowu jest co najmniej kilka czynników, które mają wpływ na cenę, jak chociażby sezon huraganów w Stanach Zjednoczonych.

Huragany doprowadziły do odbicia cen, szczególnie, że zwyżki były większe w przypadku ropy WTI. Huragany przekładają się bowiem m.in. na ograniczenie produkcji w Zatoce Meksykańskiej. Jeśli zaś chodzi o spadki, jakie obserwowaliśmy w tym miesiącu, związane one były z prognozami kilku instytucji finansowych dotyczącymi światowego popytu. Nie wyglądają one już tak dobrze, jak wcześniej. OPEC czy też Bloomberg wskazują, że popyt na ropę w porównaniu z zeszłym rokiem będzie około 10 mln baryłek dziennie mniejszy. Światowa Agencja Energii widzi mniejszy spadek na poziomie 8 mln baryłek. Wciąż jednak oznacza to spory spadek w porównaniu z poprzednim rokiem. Kolejny czynnik to dane importowe z Chin. Okazuje się bowiem, że Chiny nie importują już tak dużo ropy, jak zaraz po szczycie pandemii. Wynika to też z faktu, że wcześniejszy import nie był skierowany na przetwórstwo i wykorzystanie w gospodarce. Ropa została zmagazynowana na tankowcach. Szacuje się, że nadmiar zapasów w Chinach jest w stanie zaspokoić popyt na 45 dni. Jest to naprawdę bardzo dużo i moim zdaniem jest to czynnik, który wpłynie na to, że rynek ropy będzie pod presją w najbliższych tygodniach i miesiącach. Już w październiku i w listopadzie powinniśmy zobaczyć niższy import ropy w przypadku Chin. Patrząc dodatkowo na ceny, które są dość wysokie, nie będzie to zachętą dla Chin, aby importować tak dużo ropy jak wcześniej.

Mówi pan, że ropa będzie pod presją. Jak duża może ona być?

Jeżeli popatrzymy na historię, to można zauważyć, że bardzo często cofnięcia, które następowały po długich rajdach, wynosiły około 8–11 dolarów, czyli jakieś 13–20 proc. W tym momencie w przypadku ropy WTI oraz Brent mieliśmy korektę rzędu 15 proc. Teoretycznie jest więc jeszcze przestrzeń do ataku niższych poziomów. W przypadku ropy Brent byłyby to okolice 35 dolarów za baryłkę, zaś w przypadku ropy WTI powinno to być 1–2 dolary mniej, czyli okolice 33–34 dolarów za baryłkę. Myślę, że do końca tego roku należy się spodziewać raczej konsolidacji, a nie większych ruchów, czy to spadkowych, czy wzrostowych. Owszem, zrywy będą się pojawiać, tak jak teraz, jednak raczej nie należy się spodziewać, że te ruchy będą miały większe rozwinięcie.

A co z OPEC? Czy organizacja ta ma jeszcze realny wpływ na to, co się dzieje na rynku ropy? Niby mamy porozumienie o cięciu produkcji, ale część krajów się z niego nie wywiązuje. To z kolei nie podoba się Arabii Saudyjskiej, która ostatnio dała temu wyraz.

Faktycznie w ubiegłym tygodniu mieliśmy ważną informację ze strony ministra ds. energii z Arabii Saudyjskiej. Ostrzegł on spekulantów, którzy grają przeciwko cięciom produkcji ropy. Dał wyraźnie do zrozumienia, że w tej kwestii OPEC może zrobić jeszcze więcej. Uważam natomiast, że OPEC niekoniecznie może zdecydować się na kolejne ruchy, natomiast Arabia Saudyjska może chcieć przypilnować innych producentów, aby nadrabiali zaległości w cięciach produkcji. Chodzi tutaj o takie kraje jak chociażby Zjednoczone Emiraty Arabskie. Warto zauważyć, że jedynie kilka krajów trzymało się faktycznie porozumienia o cięciu produkcji. Z drugiej strony pojawiają się też głosy, że Irak chciałby produkować więcej ropy i wyjść z porozumienia. Wielką niewiadomą pozostaje oczywiście postawa Rosji. Czarnym koniem tej układanki może się natomiast okazać Libia, która produkuje teraz bardzo mało ropy, około 80 tys. baryłek na dzień. Tymczasem przed pandemią było to znacząco ponad 1 mln baryłek. W połowie sierpnia doszło natomiast do porozumienia między dwoma walczącymi tam stronami, więc spodziewam się, że produkcja w Libii może szybko odbić, a to może być dodatkowa presja na rynku ropy. Oczywiście na to wszystko nakładają się kwestie związane z popytem, który nie odbija tak, jak tego oczekiwano, co oczywiście ma związek z koronawirusem.

Na początku rozmowy wspomniał pan też o gazie ziemnym, gdzie najpierw mieliśmy mocne zwyżki, a ostatnio z kolei mocne spadki. Co za tym stoi?

Jeżeli chodzi o gaz ziemny, to ten rok jest anomalią. Instrument ten jest bardzo sezonowy i zależy oczywiście od tego, kiedy zaczyna się sezon grzewczy. W USA znaczenie ma również sezon letni. Faktyczne wykorzystane gazu w Stanach było w tym roku jednak ograniczone, dodatkowo eksport był bardzo niski. To spowodowało bardzo duży przyrost zapasów i spadek cen. Rajd cenowy na tym rynku zazwyczaj zaczyna się w końcu października, na początku listopada, więc niewykluczone, że w tym roku będzie podobnie. To jednak będzie zależało głównie od prognoz pogody.

Surowce i paliwa
Unimot ma nową ambitną strategię
Surowce i paliwa
Plany JSW dotyczące wydobycia czeka korekta
Surowce i paliwa
KGHM sprzedał mniej miedzi
Surowce i paliwa
KGHM poniósł kilkumiliardową stratę netto
Surowce i paliwa
KGHM rozczarował. Mniej produkcje i sprzedaje
Surowce i paliwa
Unimot opublikował wyniki i nową strategię