- Chiny i inne rządy mogą ulegać pokusie inwestowania w energetykę węglową, aby pomóc swoim gospodarkom w odzyskaniu sił po pandemii COVID-19, ale wiąże się to z ryzykiem związania się z wysoko kosztowną energetyką węglową, która podkopie globalne cele klimatyczne – przekonuje Matt Gray z Carbon Trackera, współautor raportu „Political Decisions, Economic Realities".

Autorzy raportu ostrzegają, że Chiny, które produkują i zużywają około połowy węgla na świecie, mogą planować budowę kolejnych elektrowni węglowych w celu pobudzenia swojej gospodarki po koronawirusie. Zwraca uwagę, że chińska Krajowa Administracja Energetyczna ogłosiła niedawno, że jest gotowa złagodzić przepisy dotyczące inwestycji w energetykę węglową. Według Global Energy Monitor, tylko od 1 do 18 marca w Chinach zatwierdzono więcej projektów budowy bloków węglowych niż w całym 2019 r. Sygnały polityczne wskazują również, że możliwy jest tam nowy boom węglowy.

Tymczasem, jak wyliczył Carbon Tracker, wytwarzanie energii elektrycznej z nowych źródeł odnawialnych jest już tańsze niż w przypadku nowych elektrowni węglowych na wszystkich głównych rynkach. Najpóźniej do 2030 r. budowa nowych elektrowni wiatrowych lub słonecznych będzie tańsza niż dalsza eksploatacja istniejącego węgla na całym świecie. W Chinach już 59 proc. obecnej floty węglowej pracuje ze stratą. Według autorów raportu koronawirus nie zmieni rentowności chińskich elektrowni węglowych, ale spowolnienie gospodarcze spowodowane wybuchem epidemii grozi poluzowaniem reguł planowania i regulacji środowiskowych związanych z przyszłymi inwestycjami.

W Europie 62 proc. istniejącej floty węglowej pracuje ze stratą, a połowa z planowanych bloków wejdzie na rynek z ujemnym bilansem. Eksploatacja 96 proc. europejskiej energetyki węglowej jest droższa niż budowa nowych źródeł odnawialnych.