Jak wynika ze wstępnych danych Eurostatu, w 2018 r. Polska zaimportowała 19,67 mln ton czarnego paliwa, czyli o 52 proc. więcej niż rok wcześniej. Według zaktualizowanych danych import węgla w 2017 r. sięgnął 12,9 mln ton, a w 2016 r. 8,3 mln ton. Jak dotąd rekordowy był 2011 r., kiedy do Polski wpłynęło 15 mln ton zagranicznego surowca.

Węgiel w minionym roku sprowadzaliśmy głównie z Rosji, skąd pochodziło aż 13,4 mln ton zaimportowanego surowca (wzrost o 56 proc. w porównaniu z rokiem 2017). Na kolejnych miejscach znalazły się USA (1,53 mln ton), Australia (1,48 mln ton) i Kolumbia (1,3 mln ton).

Tak znaczący wzrostu importu to przede wszystkim efekt problemów wydobywczych polskich kopalń. Produkcja rodzimego surowca z roku na rok się kurczy. Związane jest to z brakiem wystarczających inwestycji w poprzednich latach, a także z rosnącymi kosztami produkcji w polskim górnictwie i zamknięciem kilku nierentownych kopalń. Już w 2017 r. na rynku pojawiły się poważne problemy z pozyskaniem rodzimego surowca przez elektrownie i ciepłownie. W tym roku część importerów zwiększyła ponadto zakupy w obawie przed wprowadzeniem zapowiadanych ograniczeń w imporcie węgla w ustawie dotyczącej norm jakości dla tego surowca. Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu w praktyce wprowadzenie pod koniec 2018 r. norm jakości dla węgla sprzedawanego gospodarstwom domowym, jak i zakazu wwozu węgla niesortowanego, importu tego surowca nie zatrzymało.