Znowu pojawiła się oszałamiająca zmienność

Poranek maklerów: prezentujemy komentarze analityczne z biur maklerskich. Jak eksperci oceniają poprzednią sesję i czego spodziewają się podczas wtorkowej?

Publikacja: 13.11.2018 11:30

Znowu pojawiła się oszałamiająca zmienność

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

Wall Street w piątek miała jedno zadanie: pokazać, że czwartkowy, mały spadek indeksów był tylko niewinną realizacją zysków. Ta sztuka bykom się nie udała. Przed sesją w USA słabe nastroje tworzyły spadki indeksów w Azji i w Europie, ale Amerykanie najczęściej to po prostu lekceważą. W piątek dowiedzieliśmy się, że w USA w październiku inflacja w cenach producenta (PPI) wyniosła 0,6% m/m i 2,9% r/r (oczekiwano 0,2/2,3%). Zapasy w hurtowniach we wrześniu wzrosły o 0,4% m/m (oczekiwano 0,3%). Wstępny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan w listopadzie wyniósł 98,3 pkt. (98 pkt.). Na rynku akcji od początku dnia rozpoczęła się w piątek prawdziwa korekta. Oczywiście znajdowano jakieś do niej preteksty (np. najdłuższy w historii spadek ceny baryłki ropy – 10. kolejnych spadków), czy jakie słabsze dane z Chin, ale tak naprawdę to korekta powstała „z niczego". Po prostu korygowany był około wyborczy wzrost. Zresztą słusznie, bo skutki tych wyborów nie są przewidywalne. W poniedziałek sesja była dość specyficzna, bo trwał Dzień Weterana i nie działał rynek obligacji, a to znacznie obniżała aktywność inwestorów na rynku akcji. Kolejny dzień umocnienie dolara szkodził eksporterom, ale nie uzasadniało to bardzo słabego początku sesji. W zasadzie trudno było znaleźć powody, dla których akurat w ten poniedziałek akcje miałyby tanieć. Owszem w Europie martwiono się problemami premier May, której przeciwnicy zdecydowanie nie chcą zatwierdzenie warunków Brexitu. Włosi mieli we wtorek termin na złożenie poprawionego budżetu, a odgrażali się, że tego nie zrobią, co groziło poważnym konfliktem z Komisja Europejską. Ale to wszystko przecież Amerykanom nie szkodziło, a jednak akcje od początku sesji mocno taniały, a najmocniej spadał indeks NASDAQ. Sesja zakończyła się prawdziwą przeceną – indeks S&P 500 stracił 1,97%, a NASDAQ 2,78%. Znowu pojawiła się oszałamiająca zmienność.  GPW w piątek przed przedłużonym weekendem ze świętem Niepodległości w środku z założenia powinna zachowywać się dość ostrożnie. Nie dziwiło więc to, że od początku sesji na rynku panował obóz niedźwiedzi. Mocny dolar szkodził rynkom rozwijającym się, a w Europie indeksy spadały, więc i WIG20 do rana nurkował. Strach przed pusty poniedziałkiem i korektą w USA doprowadził do przeceny. WIG20 stracił 1,35%, ale sygnały kupna nie znikły. W nadchodzących dniach zacznie się czekanie na szczyt G-20 (30.11- 1.12) i na planowaną w tym czasie rozmowę Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem. Każda wypowiedź będzie dyskontowana przez rynki. Można się obawiać, że przygrywką do tej rozgrywki będą wojenne okrzyki, co może giełdom szkodzić. Pomagać powinien sezon – w końcu roku indeksy rzadko spadają. Amerykańscy statystycy twierdzą też, że od 1946 roku po wyborach w środku kadencji prezydenta, zawsze indeks S&P 500 po 12 miesiącach od wyborów odnotowywał wzrost. Trzeci rok prezydenta jest też najczęściej korzystny dla akcji. To prosta statystyka, która w dowolnym momencie może zostać zaburzona, ale warto o tym pamiętać. Dzisiaj GPW powinna rozpocząć sesję spadkami indeksów, ale w dowolnej chwili powinno pojawić się polowanie na odbicie w USA. Sprawa Czarnecki – Chrzanowski opisana przez „Gazetę Wyborczą" też z pewnością nie poprawi nastrojów na giełdzie.

Remigiusz Lemke, analityk techniczny DM mBanku

Podczas piątkowej sesji sprzedający kontynuowali realizację spadkowego scenariusza, jaki powstał po nieudanej próbie sforsowania MA200d. Kupujący przez cały handel nie byli wstanie przejąć kontroli, w rezultacie nawet w interwale godzinowym brakuje białych świec. W ujęciu tygodniowym na wykresie wyrysowana została świeca o białym korpusie i długim górnym cieniu, co niekorzystnie wróży na najbliższe 4 dni. Powrót po jednodniowej przerwie również może okazać się bolesny, a to za sprawą spadków jakie w poniedziałek przelały się po giełdy całego świata. S&P500 doznał blisko 2% przeceny, a od strony technicznej nastąpiło zamknięcie poniżej ważnego ruchomego wsparcia, jakim jest dwustusesyjna średnia, jeszcze wyraźniejsze spadki można było zaobserwować w przypadku spółek technologicznych, których indeks przecenił się o blisko -3%. Mieszane nastroje można zaobserwować w Azji, z jednej strony Nikkei traci na wartości wyraźnie ponad -2%, z drugiej zaś strony indeksy chińskie i kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy zyskują między 0,5%-0,9%. Biorąc pod uwagę powyższe informację handel na GPW najprawdopodobniej rozpocznie się od niskiego otwarcia, jednak nie powinno ono przekroczyć -2%.

Adrian Górniak, analityk DM BDM

Dziś inwestorzy na GPW wracają po wydłużonym weekendzie. Ostatniej sesji przed przerwą z pewnością jednak nie zaliczymy do udanych – WIG20 stracił 1,3% i spadł na 2232 pkt., natomiast mWIG40 obniżył się o 1,5%, przełamując psychologiczny pułap 3900 pkt. Wczoraj bez przeszkód handel toczył się na większych europejskich rynkach i w USA. Główne indeksy w Europie znalazły się pod dużą presją (DAX stracił 1,8%, a FTSE ok. 1,5%), inwestorzy z niepokojem obserwują zamieszanie ws. włoskiego budżetu oraz Brexitu. Wszystko to przełożyło się na rynek walutowy i zarówno GBP, jak i EUR mocno traciły w ostatnim czasie do USD (EUR/USD zszedł do rocznych minimów). W kalendarium makro czeka nas dziś garść danych z brytyjskiego rynku pracy, odczyt niemieckiego indeksu instytutu ZEW oraz szereg wystąpień publicznych lokalnych szefów FED. Dla warszawskiego parkietu istotne będą najbliższe dni, ze szczególnym wskazaniem na środę, kiedy to sezon publikacji kwartalnych za 3Q'18 wejdzie w kluczową fazę i spółki opublikują łącznie aż 170 sprawozdań (w tym ponad 100 w środę). To powinien być wystarczający „wewnętrzny" impuls dla mocniejszych ruchów na GPW, pytanie natomiast czy tenże bodziec będzie pozytywny, ponieważ wiele podmiotów już rozczarowało w tym sezonie inwestorów. Z technicznego punktu widzenia dla WIG20 oraz obozu byków ważny będzie sprawny powrót powyżej poziomu 2250 pkt.

Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers

Za nami niezwyczajny start tygodnia i to nie tylko dlatego, że rynki powinny być na wpół uśpione z uwagi na obchody Dnia Weterana w USA. Pomimo tego rynek walutowy solidnie realizował motyw umocnienia USD do wszystkiego. Pośród powodów aprecjacji wymieniano przerzucenie uwagi z wyborów do Kongresu USA na siłę gospodarki USA i politykę Fed, które wyraźnie kontrastują z warunkami panującymi w reszcie świata. Osobiście nie przekonują mnie te argumenty, gdyż w weekend nie zdarzyło się nic, co by skłoniło rynek do tak mocnego zaakacentowania wyższości dolara nad innymi aktywami. Ale jeśli EUR/USD (EURUSD, 1.12337 +0.12%, News) przełamuje 1,13 i ciągnie ze sobą indeks dolarowy DXY na nowe, 17-miesięczne szczyty (w koszyku dolarowym EUR stanowi 58 proc.), to fakt ten działa na wyobraźnię i wywołuje reakcję łańcuchową. Nie przeczę, że USD nie powinien być mocny, po prostu nie widzę powodu, dla którego wczoraj miał być mocniejszy. Sądzę, że za dużo złej krwi jest w EUR (Włochy), GBP (Brexit), AUD (wojny handlowe), CAD (ropa naftowa (WTI: CL.F, 58.99 -1.57%, News, Brent: CB.F, 69.19 -1.33%, News)), przez co łatwiej jest USD błyszczeć. Prędzej niż paniki i spirali wyprzedaży oczekiwałbym odrętwienia i uodpornienia na negatywne informacje z wzmocnioną reakcją na pozytywne niespodzianki. Potrzeba jednak impulsu.

Wieści o rozpoczętych rozmowach dotyczących handlu między Chinami i USA mogą być takim impulsem, choć dzisiejsze informacje są za słabe, by wyraźnie odmienić sentyment. Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że wicepremier Chin Liu He oraz sekretarz skarbu USA Mnuchin odbyli rozmowę telefoniczną w ramach przygotowań do spotkania liderów państw podczas szczytu G20 w Argentynie pod koniec listopada. Nie znamy szczegółów i rozmowa mogła być rutynowa i czysto techniczna, ale nadzieja nigdy nie jest budowana na silnych podstawach. Giełda w Szanghaju uchroniła się od spadków, zadowolenie widać w odbiciu AUD i NZD. O poprawie nastroju świadczy też lekkie umocnienie złotego i zakładamy, że EUR/PLN (EURPLN, 4.29551-0.23%, News) pozostanie pod (choć blisko) 4,30. Wtorek może być dniem walki między apetytem na ryzyko a dolarem.

Wskazówek przyjdzie szukać w kalendarzu. Z Wielkiej Brytanii otrzymamy raport z rynku pracy, gdzie wzrost zatrudnienia spowolnił w ostatnich miesiącach, więc przyspieszenie byłoby miłym zaskoczeniem. Wyższa dynamika płac będzie dobrze rokować dla perspektyw inflacji. W Niemczech indeks ZEW prawdopodobnie zaliczy kolejny spadek, biorąc pod uwagę przecenę na giełdach i słabsze odczyty wskaźników nastrojów w biznesie. W USA interesujący może być indeks nastrojów małych przedsiębiorstw NFIB. Poza tym dziś mija termin, do kiedy Włochy miały przedstawić w Brukseli propozycję rewizji budżetu. W weekend włoska prasa informowała, że włoski minister finansów zamierza utrzymać cel deficytu budżetowego na 2,4 proc. PKB mimo rewizji prognozy wzrostu PKB z 1,5 proc. do 1 proc. Liczby wyglądają jeszcze mniej wiarygodnie na tle zeszłotygodniowych prognoz KE - odpowiednio 2,9 proc. i 1,2 proc. Stanowisko Rzymu nie sugeruje gotowości do kompromisu i EUR raczej nie znajdzie tutaj bodźca do odbicia.

Giełda
Podwójny szczyt straszy na wykresie WIG20
Giełda
Poziom 2500 pkt znów odpycha WIG20
Giełda
Rynki biorą oddech po ostatnich wzrostach
Giełda
WIG20 w konsolidacji na szczycie hossy
Giełda
WIG20 nie może poradzić sobie z poziomem 2500 pkt
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt