Na naszym rynku od dawna nie było hossy z prawdziwego zdarzenia, więc w ramach pocieszenia pozwolę sobie nazwać to, co dzieje się ostatnio na wykresie WIG-u – jesienną hossą. Otóż od październikowego dołka na poziomie 55 086 pkt do szczytu z 5 listopada 59 651 pkt, WIG zyskał 8,3 proc. Jak na 23 sesje to całkiem niezły wynik. Zwłaszcza że po drodze pokonane zostały linie średnich kroczących z 50 i 200 sesji, a ta pierwsza zwróciła się ku górze, dając nadzieję na rychłe przecięcie i utworzenie japońskiego, złotego krzyża. Ostatnie kilka dni przyniosło schłodzenie nastrojów, co jest całkiem naturalne po tak dynamicznym ruchu w górę.

Kurs indeksu WIG wrócił do dziennej dwusetki, co pokazuje, że średnia ta ma swego rodzaju moc przyciągania do siebie notowań. W lipcu ściągnęła je z 61 000 pkt do 59 000 pkt, a w kwietniu z 62 000 pkt do 59 000 pkt. Ten magnes działa też z drugiej strony, czyli w sytuacji gdy notowania zbyt mocno wychylą się na południe. I w ten oto sposób tworzy nam się na wykresie konsolidacja, w której WIG niczym wykres EKG balansuje na linii dziennej dwusetki. Powstaje jednak pytanie, czy ostatnie schłodzenie nastrojów to wstęp do cyklicznego wychylenia notowań w kierunku południowych krańców konsolidacji?

Tydzień temu pisałem, że w obliczu poprawy relacji na linii USA–Chiny i zbliżających się efektów sezonowych (rajd św. Mikołaja, efekt stycznia) całkiem realne wydaje się kontynuowanie ruchu w kierunku 61 000 pkt, a następnie 62 000 pkt. I podtrzymuję tę perspektywę, pod warunkiem że WIG utrzyma się powyżej strefy wsparcia rozciągającej się od wrześniowego, lokalnego szczytu 58 525 pkt do średniej kroczącej z 50 sesji, która przebiega teraz na poziomie 57 600 pkt. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że na możliwość pogłębienia korekty wskazuje zachowanie MACD, który dotarł do strefy wykupienia i zakręcił w dół, atakując linię sygnalną. Na korzyść byków przemawiają w dużej mierze czynniki nie techniczne, czyli geopolityka, sezonowość oraz niskie wyceny akcji notowanych na warszawskim parkiecie.

Aby jesienny rajd WIG-u przedłużył się także na okres zimowy, potrzebne jest wsparcie ze strony giełdowych tuzów i misiów. WIG20 zaliczył ostatnio korektę i spadł poniżej dziennej dwusetki, ale broni strefy wsparcia między 2220 a 2180 pkt. W przypadku mWIG40 i sWIG80 ostatnie osłabienie przyjęło formę ruchu bocznego, co sygnalizuje relatywną siłę i gotowość do kontynuacji zwyżek. Wsparciem dla warszawskiego rynku akcji byłaby oczywiście zmiana tendencji na rynku walutowym. Do czwartku dolar zanotował osiem sesji aprecjacji, umacniając się z 3,8 na 3,9 zł. Przydałaby się korekta tego ruchu, wskazująca na przepływ kapitału na nasz parkiet. W takich okolicznościach byki powinny kontynuować swój marsz na północ.