Zyski banków mogą przyprawić o zawrót głowy – rekordowy wynik netto sektora, z 2014 r., sięga 16 mld zł i po paru słabszych latach może wrócić do tego poziomu w bieżącym roku. Wybrani kredytodawcy są w stanie wypracowywać ogromne zyski rzędu 3,5 mld zł rocznie, na co ma szansę w tym roku PKO BP, czy około 2,5 mld zł, na co liczy Pekao i BZ WBK, drugi i trzeci gracz na rynku. Jednak bankowość to jedyna branża, dla której tak chętnie publikowane są jej łączne wyniki, a dodatkowo jest prawdopodobnie najmocniej obciążona podatkowo i regulacyjnie.
CIT, podatek bankowy i BFG
Banki od lat są największym płatnikiem CIT – w 2016 r. sektor zapłacił z tego tytułu 4,3 mld zł, w 2017 r. już prawie 4,8 mld zł, a w tym roku kwota ta może zbliżyć się do 5 mld zł. To jednak naturalne obciążenie fiskalne każdego sektora – a że bankowy jest największy, stąd duże kwoty. Jednak od lutego 2016 r. kredytodawcy płacą jeszcze jeden podatek – od aktywów instytucji finansowych. W tym i przyszłym roku obciąży wyniki brutto sektora kwotą odpowiednio około 3,7 mld zł i 3,8 mld zł. Ta nowa danina właściwie z roku na rok ścięła zyski sektora mniej więcej o jedną piątą (porównując obecne wyniki z teoretycznymi bez tego obciążenia). Bankowcy zwracają uwagę, że to jeden z najwyższych tego typu podatków w Europie, który – przeciwnie niż w innych krajach – nie wzmacnia funduszy gwarantujących depozyty, służących zwiększeniu stabilności sektora finansowego, ale trafia bezpośrednio do budżetu państwa. Zresztą polski sektor bankowy był jednym z nielicznych, które bezpiecznie przeszły przez kryzys z lat 2008–2009. Wprawdzie akcja kredytowa banków kontrolowanych przez zagraniczne instytucje u nas mocno przyhamowała, ale nasze banki nie wymagały ratowania i dokapitalizowania przez państwo. Skutki kryzysu w Europie i USA dla banków były znacznie poważniejsze. Na dokapitalizowanie banków Wielka Brytania przez cztery lata wydała 82 mld euro, Niemcy – 64 mld euro, Irlandia – 63 mld euro, Hiszpania – 60 mld euro, Grecja – 37 mld euro, a Francja i Belgia – po około 25 mld euro.
Polscy kredytodawcy na gwarantowanie depozytów płacą osobną składkę – na Bankowy Fundusz Gwarancyjny w ubiegłym roku wydały 2,1 mld zł, a w tym kosztować ich to będzie 2,2 mld zł. To kwoty netto, bo od ubiegłego roku całość składek na BFG nie jest traktowana jako koszt uzyskania przychodu (podobnie jak podatek od aktywów), nad czym bankowcy ubolewają i apelują o możliwość odliczenia tych wydatków od podatku. Znamienne jest także to, że sytuacja kapitałowa banków komercyjnych, będących głównymi płatnikami składek na BFG, jest znacznie lepsza niż SKOK-ów, które płacą na ten cel rocznie po ok. 30 mln zł, a kosztowały fundusz już 4,3 mld zł (z czego udało się odzyskać na razie zaledwie 600 mln zł).
Jeśli dodamy te wszystkie główne obciążenia, okaże się, że realna łączna stopa opodatkowania zysku brutto sektora bankowego przekroczy w tym roku 41 proc. (zakładając, że zysk brutto zwiększy się w tym roku o 12 proc., do 20,56 mld zł, a CIT i podatek od aktywów także urosną i kosztować będą odpowiednio 5 mld zł i 3,7 mld zł). To podobna skala obciążenia jak w 2017 r. i 2016 r., gdy wyniosła odpowiednio 44 proc. i 40 proc.