Rano kurs akcji Aliora spadał nawet o blisko 8 proc., do 24,50 zł. Po południu skala przeceny zmniejszyła się do 3,7 proc. i za walor płaci się 25,64 zł. Obroty są tylko nieco podwyższone do średniej z ostatnich miesięcy. Przecenę Aliora pogłębiły słabe nastroje na rynkach akcji w Europie, w tym na GPW, gdzie główne indeksy tracą po 3-4 proc. z powodu obaw o negatywny wpływ koronawirusa na gospodarkę.

Główną przyczyną spadku notowań Aliora jest jednak piątkowy komunikat opublikowany późno po sesji. Bank podał, że utworzył dodatkową rezerwę na zwroty części prowizji w razie przedterminowych spłat kredytów konsumenckich (dokonanych przed 11 września 2019 r.) w wysokości 186 mln zł. To oznacza, że jego wynik w IV kwartale 2019 r. był prawdopodobnie bardzo słaby, być może tylko lekko powyżej zera, bardzo słaby będzie też w całym 2019 r., do czego wcześniej przyczyniły się duże rezerwy na kredyty udzielone firmom.

Obecny kurs akcji Aliora jest najniższy w jego historii, od początku roku spadł o ponad 10 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy o 56 proc. To efekt spadku rentowności spowodowanego głównie zmianą rozliczania zwrotów prowizji i wyższymi kosztami ryzyka. Bank jest wyceniany teraz tylko na 3,35 mld zł, co oznacza, że wskaźnik C/Z i C/WK mocno się obniżyły do odpowiednio 7,3 i 0,50 (średnia dla sektora jest wyraźnie wyższa i wynosi 11,8 i 0,74). To wyraz obaw inwestorów nie tylko o słabszą niż kiedyś dochodowość (tylko z powodu rozliczeń prowizji spadła o jedną trzecią), ale też o sytuację kapitałową biorąc pod uwagę pełny wpływ nowego standardu księgowego IFRS9.