Polska waluta wyceniana jest przez inwestorów następująco: 4,2403 PLN za euro, 3,7365 PLN wobec dolara amerykańskiego, 3,8919 PLN względem franka szwajcarskiego oraz 4,7896 PLN w relacji do funta szterlinga. Rentowności polskiego długu wynoszą 3,262% w przypadku obligacji 10-letnich.
Pretekstem do osłabienia walut EM i PLN stało się wystąpienie M. Draghiego. Prezes EBC wskazał na "silniejsze i rozszerzające się odbicie w gospodarce strefy euro" i stwierdził, że "tendencje deflacyjne zostały zastąpione reflacyjnymi", jednak europejska gospodarka nadal potrzebuje znaczącego wsparcia. Rynek odczytał słowa te jako zapowiedź zbliżającego się tappering'u (co uderzyło w giełdy i aktywa EM) oraz szybszych podwyżek stóp w Strefie Euro. Potencjalne ograniczenie wsparcia ze strony EBC stanowi negatywny czynnik podażowy dla wyceny PLN, stąd ponowne podbicie kursu EUR/PLN powyżej 4,2350 PLN. Równocześnie obserwowaliśmy lekkie podbicie cen polskiego długu, co wpisywało się w reakcję szerokiego rynku na FI. Lokalnie inwestorzy czekają na krajowe dane dot. inflacji za czerwiec – jednak ponownie wpływ odczytu może być ograniczony, gdyż kluczowe pozostają czynniki zewnętrzne i polityka EBC/FED. W szerszym ujęciu podtrzymujemy tezę, iż o dalsze umocnienie PLN (poniżej 4,17 EUR/PLN) może być niezwykle trudno, a scenariusz bazowy zakłada potencjalne impulsy korekcyjne.
W trakcie dzisiejszej sesji brak jest istotniejszych publikacji makroekonomicznych z kraju. Za to globalny kalendarz znów obfituje w wystąpienia bankierów centralnych (w tym ponownie M. Draghi).
Z rynkowego punktu widzenia jesteśmy świadkami ciekawego układu – PLN jest wyraźnie słabszy wobec EUR i CHF, równocześnie pozostają relatywnie stabilnymi wobec USD i GBP. Wskazuje to na proporcjonalne ruchy na PLN w zależności od zachowania eurodolara.
Konrad Ryczko