Wstępne dane nt. niemieckiej inflacji za luty, które poznaliśmy o godz. 14:30 wypadły nieco poniżej prognoz – odczyt CPI wyniósł 1,4 proc. r/r (spodziewano się 1,5 proc. r/r), a HICP 1,2 proc. r/r (szacowano 1,3 proc. r/r), co może ograniczać ewentualne szanse na pozytywne zaskoczenie jutrzejszym odczytem dla całej strefy euro (prognoza 1,2 proc r/r dla HICP wobec 1,3 proc. r/r w styczniu). W efekcie euro znalazło się pod presją spadkową, która będzie narastać wraz z bliskością weekendu w kontekście zaplanowanych na 4 marca wydarzeń mogących potencjalnie podbijać ryzyko polityczne (Włochy i Niemcy).
Opublikowane o godz. 14:30 na stronach FED wystąpienie, które oficjalnie o godz. 16:00 zostanie odczytane przez Jerome Powella w Kongresie nie zawierało w sobie jakichś szczególnie zaskakujących sformułowań. Główna linia przekazu mówi o tym, że FED widzi możliwość dalszego, stopniowego podnoszenia stóp procentowych, a inflacja w tym roku ma przyspieszyć i w średnim terminie ustabilizować się wokół 2 proc. Są to sformułowania zbieżne z tym, co poznaliśmy w opublikowanym w piątek Raporcie Polityki Monetarnej. Dolar na tym jednak nieznacznie zyskał, chociaż kluczowe „clue dnia" przyniesie dopiero sesja pytań i odpowiedzi, która rozpocznie się grubo po godz. 16:00.
Dolar nie zareagował dzisiaj zbytnio na gorsze od oczekiwań dane nt. zamówień na dobra trwałego użytku, które spadły w styczniu aż o 3,7 proc. m/m. Jednak po odjęciu środków transportu zniżka nie była już duża (-0,3 proc. m/m).
Technicznie EUR/USD zdaje się, że potwierdził znaczenie oporu w postaci linii trendu wzrostowego, jaka została naruszona w zeszłym tygodniu. Notowania nie są w stanie powrócić wyraźnie ponad poziom 1,2350. Ewentualne zejście poniżej 1,2259-70 (minima z zeszłego tygodnia) uruchomi impuls spadkowy w stronę 1,2204 (dołek z 9 lutego).
Wykres dzienny EUR/USD