Żeby odnaleźć podobnie słabą serię trzeba cofnąć się aż do października 2000 roku. To pokazuje, że z rynkowym sentymentem nie jest najlepiej. Potwierdzeniem tej tezy jest wczorajszy dzień, gdzie rynki nie podążyły w ślad za ruchem wzrostowym na chińskim rynku, który był wspierany przez działania rządu w Pekinie. Dzisiejsza sesja azjatycka to już niepodzielne rządy sprzedających, co przełożyło się na wyraźny spadek kontraktów na indeksy z Wall Street oraz słabe otwarcie w Europie. W efekcie, w szwach zaczynają trzeszczeć istotne wsparcia. Niemiecki DAX otworzył się bowiem spadkową luką poniżej wsparcia w okolicy 11400 pkt., a kontrakt na S&P 500 testuje dołki z tego miesiąca.

Czy to już jest powód do paniki i wstęp do szerszej przeceny? Niekoniecznie. Co prawda, informacje napływające na rynek (szczególnie te dotyczące sytuacji politycznej) nie nastrajają optymistycznie. Negocjacje dotyczące Brexitu stoją w martwym punkcie i uwaga rynku przeniosła się na doniesienia dotyczące możliwego wotum nieufności dla Theresy May. W przypadku Włoch Unia Europejska najprawdopodobniej po raz pierwszy będzie zmuszona do odrzucenia projektu budżetu i wszczęcia procedury nakierowanej na zmianę jego założeń. W tle natomiast widać tlący się konflikt dyplomatyczny na linii USA – Arabia Saudyjska, a czynnikiem który dolał oliwy do ognia były opublikowane wczoraj wyniki amerykańskich spółek, które w przeważającej części rozczarowały. Kalendarz makroekonomiczny na dziś jest relatywnie pusty, więc oczy rynku nadal będą bardziej zwrócone na wydarzenia polityczne. W tym kontekście warto mieć na uwadze, że odwołanie Theresy May wydaje się mało prawdopodobne, gdyż po prostu jej przeciwnicy nie znajdą wystarczającego poparcia w parlamencie, zamieszanie dotyczące Włoch na razie nie wpływa na sytuację innych krajów UE (spread między hiszpańskimi i niemieckimi obligacjami 10-letnimi nawet się wczoraj zawęził), a w sprawie saudyjskiego dziennikarza wydaje się, że zarówno USA, jak i król Arabii Saudyjskiej mają duży interes w załagodzeniu sytuacji. Kluczem do rozwoju dzisiejszej sesji wydają się więc wyniki spółek w USA. Raporty opublikują między innymi: Caterpillar, Verizon, Lockheed Martin czy Harley Davidson. Jeżeli nie zawiodą, kupujący powinni otrzymać silny argument do odbicia z obecnych dołków. Biorąc to pod uwagę, atrakcyjniejszym wyborem pod ewentualne wzrosty wydają się więc indeksy z Wall Street.

Raczej spokojnej sesji można spodziewać się na rynku walutowym. Na razie warto zwrócić uwagę na zachowanie kursu głównej pary walutowej, który po raz trzeci w tym miesiącu odbija z okolic 1.1420-1.1440. Przełamanie tej strefy będzie silnym sygnałem do sprzedaży i wędrówki w okolice tegorocznych dołków, jednak na chwilę obecną strona podażowa wydaje się nie mieć dostatecznych ku temu argumentów. Z kolei, na GBPUSD od rana widzimy nieśmiałą próbę powrotu w rejon 1.30. Istotnym wydarzeniem dla tej pary mogą się okazać dzisiejsze wystąpienia Carney'a i Haladane'a z BoE, lecz wydaje się, że inwestorzy będą raczej wpatrzeni w rozwój sytuacji wokół Theresy May.

Wykres 1. EURUSD, interwał dzienny

Wykres 1. EURUSD, interwał dzienny

mbank

Jacek Bakoński, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku