Mimo rekordowo niskich rentowności na rynkach bazowych, w Polsce wyraźnie brakowało kupujących. Rentowność amerykańskiej dziesięciolatki była w środę najniższa od września i co ważne, już drugi dzień z rzędu znajdowała się poniżej 200-dniowej średniej kroczącej. Dodatkowo była zaledwie 11 pkt bazowych wyższa od rentowności papierów dwuletnich i 55 pkt wyższa niż rentowność trzymiesięcznych bonów skarbowych. Ostatnio taki kształt amerykańskiej krzywej dochodowości obserwowaliśmy w latach 2006–2007, tuż przed kryzysem. Z kolei rentowność bunda znajdowała się wczoraj w okolicy 0,27 proc., a zatem najniżej od maja, mimo że z końcem tego roku EBC kończy ilościowe luzowanie w prowadzonej przez siebie polityce pieniężnej. Jeszcze na początku października rentowność bunda zbliżała się do 0,6 proc. RPP nie zmieniła stóp procentowych. Taka decyzja nie była zaskoczeniem. Z dwóch powodów inwestorzy zdecydowanie bardziej czekali na popołudniową konferencję. Po pierwsze, zaskoczeniem była ubiegłotygodniowa informacja o głosowaniu nad podwyżką stóp na listopadowym posiedzeniu. Po drugie, w piątek rynek został zaskoczony niskim odczytem inflacji. Wstępny odczyt wskazywał, że licząc rok do roku, ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w listopadzie o 1,2 proc. wobec wzrostu o 1,8 proc. w październiku.