Kolejne godziny przynoszą cofnięcie w dół. Patrząc czysto technicznie zejście poniżej strefy 3,8325-3,8400 może dać szanse na zejście w okolice wczorajszego dołka przy 3,8114. Niemniej fundamentalnie potrzebna będzie globalna zmiana wobec dolara wyrażona chociażby w zachowaniu się EURUSD.
Opublikowane o godz. 14:30 dane nt. sprzedaży detalicznej w USA nieoczekiwanie wypadły bardzo słabo. Spadek w grudniu wyniósł 1,2 proc. m/m i był największy od września 2009 r. Bez uwzględnienia wolumenu samochodów zniżka była jeszcze większa, bo wyniosła 1,8 proc. m/m. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że grudzień zwyczajowo powinien być niezły. Takie odczyty na powrót budują niepewność wokół perspektyw amerykańskiej gospodarki i potencjalnych ruchów FED. Niemniej z ocenami warto zaczekać do jutrzejszej publikacji dynamiki produkcji przemysłowej, oraz szacunków nastrojów konsumenckich. Tak czy inaczej, na obrazie dolara pojawiły się znów mocniejsze rysy.
Amerykańska waluta ma szanse na większą korektę jednak dopiero wtedy, kiedy pojawią się potencjalni konkurenci. Tymczasem wciąż czekamy na więcej informacji w temacie rozmów amerykańsko-chińskich (czy dowiemy się czegoś w weekend po zakończeniu negocjacji w piątek?), oraz w kwestii Brexitu (na 6 tygodni przed planowanym rozwodem wciąż nic nie wiadomo). Niepewność nie zachęca do podejmowania większego ryzyka.
Opublikowane dzisiaj szacunki dotyczące dynamiki PKB w IV kwartale (4,9 proc. r/r) na pewno nie są czymś, co mogłoby szkodzić złotemu. Wręcz odwrotnie. To pokazuje, że wciąż kluczowy pozostaje globalny sentyment.