? USA / CHINY / RELACJE HANDLOWE: Wczoraj wieczorem strona chińska mocno „sprzeciwiła się" działaniom USA – głos zabrali szefowie ministerstw spraw zagranicznych, oraz handlu, wzywając Amerykanów do zmiany kursu wobec Chin i wycofania się z wojny na cła, zanim ta nie doprowadzi do poważnej recesji w globalnej gospodarce. Zarzucono jednocześnie brak „szczerości" po stronie Donalda Trumpa, co podważa sens prowadzenia rzeczowych negocjacji. Chińczycy dodali też, że nic im nie wiadomo o tym, jakoby prezydenci Xi i Trump mieli spotkać się podczas szczytu G-20 w końcu czerwca. Tymczasem w piątek rano Reuters podał powołując się na źródła, że Ludowy Bank Chin nie chce dopuścić do sytuacji w której kurs juana złamałby barierę 7 dolarów.
WIELKA BRYTANIA / BREXIT: Według ostatnich doniesień premier May ma po wyborach do Parlamentu Europejskiego poinformować o dacie swojego odejścia ze stanowiska szefowej Partii Konserwatywnej. Ma ona jednak nalegać na to, aby po raz czwarty poddać pod głosowanie projekt ustawy Brexitowej (w pierwszym tygodniu czerwca). Spekuluje się, że w wyścigu do fotela szefa PK ma wystartować eurosceptyczny Boris Johnson.
Opinia: Dolar dobrze kończy tydzień – wczoraj wsparciem dla USD okazały się publikowane dane makro. Niezły indeks Philly FED za maj, to po publikowanym wcześniej NY FED Mfg., kolejny regionalny indeks sugerujący, że sytuacja nie wygląda źle – chociaż w tym tygodniu poznaliśmy słabsze dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej, oraz sprzedaży detalicznej w kwietniu. Z kolei powrót odczytów nt. cotygodniowego bezrobocia do trendu spadkowego, to też sygnał, że rynek pracy nadal radzi sobie dobrze. Innymi słowy, mimo faktu, że rynek wycenia możliwość cięcia stóp przez FED w ciągu kilkunastu miesięcy, to dolar na tym za bardzo nie traci, gdyż inni zdają się mieć większe problemy – to też kwestia wrażliwości na wątek ryzyka eskalacji wojny handlowej USA-Chiny, oraz generalnie statusu dolara, który nieraz już pokazał, że „podkleja" się pod zachowanie się walut typowych dla tzw. bezpiecznych przystani, czyli jena i franka.
Tymczasem ostatnia retoryka ze strony Chin nie wskazuje na to, aby strony miały szybko zasiąść do stołu rozmów i dopiąć umowę handlową w ciągu 3-4 tygodni, jak tego może i chciałby Donald Trump. Pekin zaczyna być coraz bardziej „wściekły" na działania Amerykanów, ale pytanie na ile jest to wyraz jego rzeczywistej słabości, a na ile „pozycyjnej gry" nastawionej bardziej na wewnętrzne potrzeby wizerunkowe.
Kurs USDCNH będący świetnym miernikiem nastrojów związanych z relacjami handlowymi USA-Chiny pnie się konsekwentnie w górę. Jesteśmy coraz bliżej szczytów z jesieni ub.r., co naturalnie rodzi też spekulacje na ile Ludowy Bank Chin pozwoli na złamanie psychologicznej bariery 7,00, oraz na ile rynki będą chciały to sprawdzić...