Sentyment wobec bardziej ryzykownych aktywów pozostawał słaby i trudno się inwestorom dziwić, bowiem serwisy informacyjne wypełnione były nagłówkami wskazującymi na oddalanie się Stan Zjednoczonych oraz Chin od porozumienia handlowego. Tym razem to Państwo Środka postanowiło przejść do kontrofensywy. Tamtejsze media sugerują otwarcie, że rządzący mogą zdecydować się na wprowadzenie ograniczeń eksportu metali ziem rzadkich do USA. Pierwsze spekulacje na ten temat pojawiły się już w zeszłym tygodniu, kiedy Xi Jinping złożył wizytę w jednej z chińskich kopalń zajmujących się wydobyciem tego rodzaju surowców. Byłby to niewątpliwie duży cios dla amerykańskiej gospodarki. Metale ziem rzadkich używane są bowiem do produkcji broni, telefonów komórkowych czy samochodów hybrydowych, a 80% światowego wydobycia zlokalizowane jest obecnie w Chinach. Wynika to raczej nie z występowania w Państwie Środka szczególnie bogatych złóż, a z sukcesywnego przenoszenia w ostatnich dekadach produkcji w tamten rejon świata. Jednym z istotnych powodów były tutaj kwestie środowiskowe. Alternatywą dla USA może być więc własne wydobycie, lecz byłby to proces z pewnością długotrwały. Obecnie obie strony zawiesiły wspólne negocjacje handlowe, a najbliższym realnym terminem na spotkanie przedstawicieli obu państw jest szczyt G20, który odbędzie się pod koniec czerwca. Dotychczas wspólne rozmowy pomiędzy Donaldem Trumpem a Xi Jinpiingiem kończyły się ostatecznie pozytywnie pomimo, że atmosfera przed grudniowym spotkaniem nie była wcale lepsza niż obecnie.
Jednocześnie sygnały ostrzegawcze płyną z innych rynków. Rentowności amerykańskich obligacji skarbowych notują dalsze spadki docierając do najniższych poziomów od września 2017 r. Wskazuje to na ucieczkę inwestorów w kierunku bezpiecznych aktywów. Niepokojąca jest również przecena na rynku ropy naftowej, która co prawda z opóźnieniem, ale zareagowała dość silnie na zeszłotygodniowy odczyt dotyczący wielkości zapasów surowca w USA. Po trzydniowym odbiciu notowania czarnego złota ponownie skręcają na południe. Wzrost awersji do ryzyka znalazł również swoje odzwierciedlenie na rynku walutowym, gdzie na wartości najbardziej zyskuje frank szwajcarski oraz japoński jen. W najbliższym okresie można spodziewać się, że polityka wywierać będzie znaczący wpływ również na notowania europejskich aktywów. Mowa tutaj o procesie wyboru nowego prezesa EBC, a także następcy Theresy May. Angela Merkel konsekwentnie promuje kandydaturę swojego rodaka na fotel przewodniczącego Komisji Europejskiej. Rozdrobnienie Parlamentu Europejskiego oraz opozycja Emmanuela Macrona sprawiają jednak, że niemiecka kanclerz może być zmuszona skierować swoją uwagę w kierunku obsadzenia stanowiska prezesa EBC. Byłby to scenariusz wspierający europejską walutę, bowiem niemiecki kandydat znany jest ze swojej krytyki dotyczącej luźnej polityki monetarnej EBC.
Wykres 1. US500.f; Interwał dzienny
Emil Somla, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A