W ostatnim ruchu, jaki rozpoczął się w końcu maja, nasza waluta zyskała najbardziej wobec funta, którego cały czas trapią problemy związane z brexitem, a najmniej wobec szwajcarskiego franka, gdzie ruch jest ledwo zauważalny. To wynik zaliczania franka i jena do grupy tzw. bezpiecznych przystani – walut chętnie kupowanych w okresach podwyższonego ryzyka, w tym geopolitycznego. A te w ostatnich dniach wzrosło po tym, jak Iran zestrzelił amerykańskiego drona, doprowadzając wręcz do furii Donalda Trumpa. Atak rakietowy na irańskie instalacje został wprawdzie w ostatniej chwili odwołany, ale w poniedziałek Amerykanie poszli za ciosem, ogłaszając kolejne sankcje, wymierzone personalnie w irańskich przywódców, nie zważając na to, że Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała strony do „maksymalnej powściągliwości" i deeskalacji konfliktu. Werbalna wojna amerykańsko-irańska może eskalować dalej, dając paliwo „bezpiecznym" przystaniom. O wiele ważniejszym elementem układanki są relacje amerykańsko-chińskie. Czy kolacja prezydentów Trumpa i Xi może przynieść przełom i powrót do stołu negocjacji nad umową handlową? Trudno powiedzieć, bo sprawy zaszły już za daleko i obie strony mogą być mniej skłonne do ustępstw. Tymczasem wizja pełnowymiarowej wojny handlowej już za kilka tygodni może tak naprawdę doprowadzić do skokowej awersji do ryzyka i umocnienia franka. Zwłaszcza że za chwilę powrócą dyskusje nad „bezumownym brexitem" z końcem października. ¶
Marek Rogalski główny analityk walutowy, DM BOŚ