Powodem wydaje się być ogłoszenie planów luzowania obostrzeń związanych z pandemią Covid-19 w gospodarkach europejskich oraz USA. Wydaje się, że część inwestorów liczy na bardziej dynamiczne odreagowanie w biznesach (w kształcie litery V) niż oficjalne prognozy instytucji finansowych. Warto jednak pamiętać, że ruchy rynkowe odbywają się w środowisku, w którym dopiero zaczynamy otrzymywać wiążące dane makro m.in. za kwiecień. Dodatkową ciekawostką jest fakt, że rynek zdaje się przestał reagować na wydarzenia na rynku ropy naftowej, gdzie kontrakty na WTI w dalszym ciągu notowały spadki (nawet o 20 proc.) przy podwyższonej zmienności.
W tym ciekawym otoczeniu trudno jednak mówić o istotniejszych zmianach w koszyku walut Europy Środkowo-Wschodniej.
Na początku tygodnia cena ropy Brent spadła poniżej 20 USD za baryłkę, a amerykańska ropa WTI potaniała o ponad 25 proc. Inwestorzy wciąż pozbywają się kontraktów na ropę ze względu na brak dostępnego miejsca do jej przechowywania w momencie fizycznego rozliczenia kontraktu.
W konsekwencji epidemii zapotrzebowanie na paliwo spadło na całym świecie o 30 proc., a z kolei miejsca do przechowywania ropy stają się bardzo cenne, co tylko zwiększa potencjalny koszt dla tych, którzy rozliczą fizycznie kontrakt. Według najnowszych dostępnych danych już około 85 proc. światowej pojemności magazynowej na lądzie dla ropy jest zapełnione.
Na rynku mówi się także o tym, że kontrakt na ropę częściowo tanieje, ponieważ detaliczne firmy inwestycyjne, dostarczające chociażby fundusze typu ETF, przenoszą swoje inwestycje z kontraktów z czerwca na kolejne serie kontraktów, aby uniknąć patowej sytuacji z ubiegłego tygodnia, kiedy kontrakt na ropę spadł do minus 37,63 USD za baryłkę.