Prawie 89 proc. kontraktów, podobnie jak rok temu, dotyczy dostaw własnego oprogramowania i usług.
Dlatego przedstawiciele krakowskiej spółki nie boją się składać deklaracji, że tegoroczne przychody nie będą niższe niż w 2009 r. – Spodziewamy się, że lekko wzrosną lub będą na poziomie ubiegłorocznych – mówi Konrad Tarański, wiceprezes Comarchu odpowiedzialny za finanse. W poprzednim roku grupa miała 729 mln zł obrotów i 32,3 mln zł zysku netto. Po I kwartale sprzedaż wynosi 145 mln zł (spadek o 8 proc.), a strata netto 0,1 mln zł (rok wcześniej ujemny wynik przekraczał 2,8 mln złotych).
Tarański nie zdradza planów dotyczących rocznego zysku operacyjnego i netto. Zapowiada, że niemiecki SoftM, którego wyniki wciąż mocno obciążają rezultaty całej grupy, już zakończył restrukturyzację i powinien w skali roku wyjść na zero. Negatywnie na wyniki, podobnie jak w 2009 r., będą jednak wpływać spółki portfelowe (start-upy) zgrupowane w CCF FIZ.
Najważniejsze inwestycje spośród tych, które Comarch chce realizować w tym roku, oprócz budowy kolejnego biurowca w Krakowie (wydatki sięgną 17–18 mln zł), to uruchomienie dwóch data center (centra przetwarzania danych) we Francji i Niemczech. – Szacujemy, że nasze wydatki na ten cel sięgną w tym roku 2–3 mln euro – mówi wiceprezes. Podobnie jak w poprzednich latach Comarch przekaże w ciągu całego roku 6–7 mln zł Cracovii z tytułu usług marketingowych. Przyznał, że planowane dokapitalizowanie klubu kwotą 30 mln zł nie nastąpi w tym roku.
Comarch znacznie mniej entuzjastycznie niż jeszcze kilka miesięcy temu podchodzi do planów ekspansji w Chinach. – Rozmowy z naszym lokalnym partnerem (Inspur – red.) niesą łatwe i nieprędko oczekujemy ich finału – oświadczył Tarański. Krakowska spółka planuje stworzyć joint venture z Inspurem, żeby sprzedawać za wielkim murem autorskie systemy do zarządzania przedsiębiorstwem (ERP).