W poniedziałek akcje Orange Polska traciły na wartości szybciej niż WIG20, choć firma podała, że nie przedłuży rezerwacji częstotliwości z zakresu 450 MHz. Tym samym, o ile telekom będzie konsekwentny, „zaoszczędzi" 115 mln zł.
Nie wszyscy zaskoczeni
O decyzji poinformował na Twitterze Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange. – Wycofaliśmy się z ubiegania o przedłużenie rezerwacji częstotliwości 450 MHz. Cena była za duża – podał.
Rezerwacja, o której mowa, wygasła firmie z końcem grudnia. Operator uzyskał jednak zgodę Urzędu Komunikacji Elektronicznej na czasowe wykorzystanie pozwoleń radiowych. Dzięki temu nadajniki CDMA, z których korzysta 20 tys. klientów (w szczycie w 2012 r. – 186 tys.), nadal działają.
Giełdowi analitycy nie są zaskoczeni decyzją, ponieważ zarząd od początku oceniał, że 115,5 mln zł to za wysoka cena. Jakub Viscardi, analityk DM BOŚ, uważa, że zawieść musiały też biznesowe plany spółki. – Operator chciał tę częstotliwość wykorzystać w innych sposób niż na potrzeby dostępu do internetu (tak jest dziś – red.), ale widocznie plany te okazały się nieopłacalne – mówi Viscardi. – Częstotliwości 450 MHz pozwalały dotrzeć relatywnie niskim kosztem do relatywnie dużej części populacji kraju. Problemem była szerokość pasma – uważa.
Małgorzata Żelazko, analityk DM PKO BP, przygotowując raport o Orange wydany 20 lutego, założyła, że telekom nie wyda 115 mln zł na pasmo. Jak napisała, przedłużenie tej rezerwacji stanowić może dodatkowe ryzyko dla bilansu spółki. Według jej wyliczeń i bez tego kosztu zadłużenie netto grupy przekroczy w końcu tego roku 2,4-krotność planowanej przez zarząd EBITDA (2,8–3 mld zł).