– Powinniśmy co najmniej powtórzyć skonsolidowaną ubiegłoroczną sprzedaż (209 mln zł – red.). Jestem też spokojny o wypracowywane marże brutto ze sprzedaży w kolejnych miesiącach (na koniec czerwca wyniosły 16,1 proc. – red.) – mówi Kazimierz Wronkowski, prezes Naftobudowy. Nie chce przewidywać, jaki może być zysk netto. – Na jego wysokość istotnie wpływa kurs walutowy – tłumaczy. W 2008 r. zysk netto grupy wyniósł 13,1 mln zł.

W I półroczu krakowska grupa wypracowała 4,4 mln zł zysku netto (1,9 mln zł przed rokiem) przy 106 mln zł sprzedaży (103 mln zł). Negatywnie na wynik netto wpływają ujemne różnice kursowe oraz rozliczenie opcji walutowych. W I półroczu koszty finansowe przedsiębiorstwa przekroczyły 7,9 mln zł.

Zarząd liczy, że w najbliższym czasie pozyska nowe umowy. – Walczymy o kilka ciekawych kontraktów, które pozwolą nam wypełnić tegoroczny portfel zleceń. Rozstrzygnięć spodziewam się po wakacjach. Pierwsze wpływy z tych kontraktów powinny się pojawić jeszcze w IV kwartale – zapowiada Wronkowski.

W I półroczu wpływy grupy z eksportu spadły o 28 proc., do 55 mln zł. Zarząd tłumaczy to pogorszeniem się koniunktury na rynkach zagranicznych. – Kryzys w Europie Zachodniej jest głębszy niż u nas. Daliśmy sobie jednak radę, realizując więcej prac w kraju – przyznaje prezes. W kraju kończą się jednak powoli inwestycje realizowane przez rafinerie. Naftobudowa nie obawia się jednak o brak pracy w przyszłości. – Docierają już do nas od zagranicznych kontrahentów sygnały ożywienia – mówi Wronkowski. Wczoraj akcje firmy kosztowały 22,88 zł, po spadku ceny o 0,5 proc.