Wśród siedmiu projektów, jakie z 61 wybrał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, nie ma ani jednej biogazowni. – Pierwsza edycja konkursu w ramach OZE wykazała, że na rynku nie ma wielu dojrzałych projektów tego typu. Prawdopodobnie dało znać spowolnienie gospodarcze, co przełożyło się na brak zdolności kredytowych wnioskodawców – mówi Witold Maziarz, rzecznik NFOŚiGW.Preferencyjne pożyczki o wartości 157 mln zł przyznano na sześć inwestycji w farmy wiatrowe i jedną elektrownię wodną.

Najwięcej projektów – 20 – odrzucono, bo nie przesłano dokumentów uzupełniających, kolejne 17 uzyskało negatywną ocenę finansową, dwa złą ocenę merytoryczną. Firmy rezygnowały też same, wśród nich DGA Energia.– Nie mieliśmy wybranej i uzgodnionej technologii produkcji biogazu. W najbliższym czasie DGA i spółki z nią związane planują składać wnioski o dofinansowanie ze środków europejskich. Nie wykluczamy też aplikacji do NFOŚiGW. Niepokoi nas jednak fakt, że na liście zakwalifikowanych znalazło się tak mało wniosków, z których żaden nie dotyczy budowy biogazowni – mówi Antoni Michalski z DGA Energia.

Jednym z powodów tak słabych wyników pierwszego konkursu jest też to, że NFOŚiGW chciał jak najszybciej go zakończyć i ogłosić drugi nabór wniosków. Pierwszy konkurs zamknięto, choć część firm nie zdążyła złożyć wszystkich dokumentów. – W konkursie wyłoniono pakiet projektów gotowych do realizacji, tworząc szansę dla inwestorów już w styczniu – dodaje Maziarz.

Z początkiem stycznia rozpoczyna się kolejny nabór wniosków na pożyczki dla OZE. Do wzięcia jest 500 mln zł. Z kar za zbyt małą produkcję zielonej energii, które trafiają na oddzielne konto w NFOŚiGW, uzbierało się ponad 1,2 mld zł. Te pieniądze powinny trafić na nowe inwestycje w tej branży. Jeśli jednak fundusz nie wyda ich teraz na odnawialne źródła energii, prawdopodobnie sięgną po nie samorządy i wydadzą na inne cele, np. na projekty wodno-kanalizacyjne.