- W planach budżetowych na ten rok wskaźnik wzrostu wynagrodzenia na poziomie całej firmy został przyjęty na poziomie 0 proc. - powiedział "Wolnemu Związkowcowi" Andrzej Wypych, członek zarządu ArcelorMittal Poland ds. personalnych. - To oczywiście nie wyklucza, że wraz z rozwojem sytuacji na rynku stali, możemy przystąpić do rozmów o jakiejś formie podwyżek - zastrzegł.
Związkowcy otrzymali od Wypycha pismo z informacją o zamiarze rozwiązywania do końca tego roku umów o pracę z grupą do 1050 pracowników. Zwolnienia mają w pierwszej kolejności dotyczyć osób, które "będą miały zapewnione środki na utrzymanie" (czyli posiadają lub nabędą prawa do świadczenia przedemerytalnego, bądź posiadają uprawnienia emerytalne) oraz osób, które zadeklarują chęć rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron za indywidualnie uzgodnioną odprawą.
- Będziemy na ten temat rozmawiać ze stroną związkową. Chcemy redukować, ale jednocześnie zachować miejsca pracy. Redukcja zatrudnienia w naszej firmie wcale nie oznacza zmniejszenia zatrudnienia przez zwolnienia. Można np. znaleźć miejsca pracy dla tych osób w innych obszarach. Być może, a nawet na pewno na innych warunkach - podsumował Wypych.
Hutniczy koncern, kontrolujący około 70 proc. polskiego rynku, wciąż wykorzystuje połowę mocy produkcyjnych. Powoli przygotowuje się do uruchomienia jednego z dwóch wygaszonych jesienią 2008 wielkich pieców (w sumie ma ich cztery) - pod warunkiem, ze wróci popyt na stal. W 2009 roku z programu dobrowolnych odejść z ArcelorMittal Poland skorzystało 1386 pracowników, biorąc po 55-99 tys. zł odprawy. W tym roku firma planuje dalszą redukcję zatrudnienia, które wynosi 10 689 osób.