Zakład w Bełchatowie wypuścił w ubiegłym roku do atmosfery 29,5 mln ton CO2 – o 4,5 proc. mniej niż rok wcześniej. Mimo zmniejszenia emisji nie stracił pierwszego miejsca na liście „brudnej trzydziestki” (dirty thirty) UE.

Elektrownia ma szansę spaść na dalszą pozycję dopiero po wprowadzeniu instalacji wychwytywania i składowania pod ziemią dwutlenku węgla, co najwcześniej stanie się w 2015 r. Zarząd PGE zaznacza jednak, że jest to projekt pilotażowy i trudno obecnie ocenić jego końcowe efekty.

Jak podsumowała Agencja Reutera, wśród największych trucicieli dominują jednak spółki niemieckie – w sumie to 12 z 30 firm rankingu. W pierwszej dziesiątce są aż cztery zakłady należące do RWE. „Brudna 30” wyemitowała w sumie 348,1 mln ton CO2 – o 82,7 mln ton powyżej limitu przyznanego w ramach unijnego systemu handlu tym gazem. Zakłady więc musiały przeznaczyć w ubiegłym roku ok. 1,1 mld euro na zakup dodatkowych uprawnień do emisji CO2.

Sama Elektrownia Bełchatów miała emisje większe od limitu o 2,6 mln ton, Elektrownia Turów (11. miejsce) – o 0,4 mln ton, Opole zaś (19. miejsce) – o 0,9 mln ton. W sumie na zaspokojenie niedoboru praw te trzy zakłady potrzebowały w ostatnim roku ok. 50 mln euro. Podmioty nie muszą jednak od razu kupować praw do emisji CO2, ale mogą też „pożyczać” uprawnienia z lat następnych (do 2012 r.)Na „brudnej liście” znalazły się jeszcze trzy polskie elektrownie: Kozienice (12.), Rybnik (21.) i Pątnów (28.).

Listę „dirty thirty” wymyśliła organizacja ekologiczna WWF, która jednak ocenia zakłady energetyczne, przeliczając emisję CO2 na tonę wykorzystanego węgla. Według tego kryterium najbrudniejszą elektrownią jest grecki Agios Dimitrios.