Z informacji „Parkietu” wynika, że rozmawia o takim porozumieniu z trzema firmami, które mają w Polsce koncesje: Chevronem, Marathonem i ExxonMobilem. Szefowie PGNiG liczą, że uda się tym samym rozłożyć ryzyko związane z pracami. – Firmy amerykańskie mają pewien potencjał finansowy, a wiadomo, że poszukiwania są obarczone pewnym ryzykiem, dlatego taka współpraca dla PGNiG jest ważna – mówi szef rady nadzorczej spółki Stanisław Rychlicki.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że PGNiG ma listę projektów poszukiwawczych, do których chętnie pozyskałby partnerów, ale nie ujawnia, jakie obszary obejmują. Geolodzy oceniają, że gaz w łupkach występuje na znacznym obszarze naszego kraju, który rozciąga się od Pomorza (rejon Gdańska) po Lubelszczyznę.

Minister środowiska udzielił już 70 koncesji na poszukiwania gazu niekonwencjonalnego w Polsce. Amerykańscy analitycy szacują złoża gazu łupkowego na 1,5–3 bln m sześc. Dla porównania złoża gazu ziemnego szacuje się w Polsce na ok. 130 mld m sześc. przy rocznym zapotrzebowaniu w kraju wynoszącym ok. 13,5–14 mld m sześc.

Ale eksperci nie mają pewności, czy ich wydobycie będzie opłacalne. Dopiero po wykonaniu kilkudziesięciu odwiertów będzie można ocenić możliwości i opłacalność eksploatacji. PGNiG w tym roku zamierza przeznaczyć na tego typu poszukiwania dodatkowo ok. 100 mln zł. Michał Szubski, prezes PGNiG, zastrzega, że podawanie jakichkolwiek szacunków czy prognoz dotyczących wydobycia jest przedwczesne.

– Wszystkie firmy zainteresowane tymi pracami czeka długa i żmudna droga, dopiero po wykonaniu przynajmniej kilkunastu odwiertów w najbliższych dwóch latach i wykonaniu dokładnych badań będzie można określić zasoby i prognozować wydobycie – dodaje. Eksperci oceniają, że na ocenę polskich złóż potrzeba trzech, czterech lat prac. Według analiz E. ON Ruhrgas na wykonanie pierwszego projektu pilotażowego potrzeba 50–100 mln USD.