Poinformował o tym wczoraj Piotr Woźniak prezes PGNiG. Chodzi o tzw. decyzję zabezpieczającą sądu w Dusseldorfie. Polski koncern zaskarżył w grudniu 2016 r. do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu decyzję Komisji Europejskiej z października 2016 r. Dopuszcza ona Gazprom do aukcji na dodatkowe 40 proc. mocy gazociągu, który jest lądowym przedłużeniem Nord Stream. Oznaczało to de facto oddanie całej rury Rosjanom, bowiem obecnie mogą wykorzystywać połowę jej mocy.
Polska podnosiła, że decyzja KE narusza energetyczne prawo Unii (trzeci pakiet energetyczny) i zagraża bezpieczeństwu energetycznemu krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Sąd w Luksemburgu zablokował decyzję do czasu przedstawienia przez strony (Polska i KE) dodatkowych argumentów. W połowie grudnia spółki PGNiG i PGNiG Supply & Trading zaskarżyły do niemieckiego sądu umowę pomiędzy Bundesnetzagentur, Gazpromem, Gazprom Export i OPAL Gastransport GmbH (operator gazociągu) w sprawie zwolnienia Gazpromu z zasady dostępu stron trzecich do mocy przesyłowych OPAL. Sąd uznał racje polskiej strony.
Bez dostępu do całego OPAL, Gazprom nie może rozbudować Nord Stream. Decyzja trybunału w Luksemburgu jest spodziewana w końcu marca lub na początku kwietnia. Rosyjskie media zdawkowo informują dziś o decyzji niemieckiego sądu. Strona rosyjska nie komentuje sytuacji. Wczoraj Gazprom zapowiedział, że dalej sam będzie finansował rozbudowę Nord Stream 2. Jak podały władze niemieckiego Wintershall „zachodni partnerzy projektu szukają innych niż spółka możliwości wsparcia inwestycji" wartej ok. 10 mld euro. Możliwość utworzenia spółki zablokowała w 2016 r decyzji polskiego UOKiK.