Zarząd pracuje nad strategią Jastrzębskiej Spółki Węglowej do 2030 r. Jakie będą główne kierunki rozwoju firmy?
Skupimy się na kilku kwestiach. Pierwszą będzie wzrost wydobycia w naszych kopalniach. 1 kwietnia do Spółki Restrukturyzacji Kopalń przeniesiemy Krupiński, który wydobywał rocznie około 2 mln ton węgla. Pomimo tego chcemy utrzymać poziom produkcji w grupie na poziomie około 16 mln ton. Skupimy się przy tym na wydobyciu węgla koksowego. Docelowo chcemy, by udział tego surowca w rocznej produkcji wzrósł z obecnych 70 proc. do nawet 85 proc. To wymaga szeregu inwestycji, ale w efekcie pomoże nam poprawić wyniki. Popyt na węgiel koksowy wciąż jest duży, a jego ceny są znacznie wyższe niż węgla energetycznego. Kolejnym wyzwaniem będzie wzrost wydajności wydobycia. Celem jest, by od 2025 r. na jednego pracownika przypadało około 1 tys. ton wydobytego węgla rocznie.
O takim wskaźniku większość śląskich kopalń może jedynie pomarzyć. Jak chcecie to osiągnąć? Tym bardziej, że za chwilę pozbędziecie się kopalni będącej w czołówce pod względem wydajności.
Głównie poprzez zmianę organizacji pracy, bo tu jest jeszcze sporo do zrobienia. Mam taki pomysł, by plany dla kopalń tworzyć wspólnie z pracownikami. Zdecydowanie bardziej wolę skorzystać z olbrzymiego potencjału, wiedzy i doświadczenia osób zatrudnionych w spółkach grupy JSW, niż otrzymywać gotowe projekty w teczce od osób niezwiązanych z firmą. Chciałbym wyzwolić kreatywność, która tkwi w tych ludziach. Niezmiernie ważny jest także przepływ informacji między kopalniami. To zadziwiające, ale jak dotąd tej prostej rzeczy brakowało. A przecież z dobrych rozwiązań w jednej kopalni czy z pomysłów pracujących tam osób mogą korzystać także inne zakłady.
Trudno jest poprawić wydajność bez znaczącej redukcji zatrudnienia. Tymczasem kopalnie JSW zasilane są obecnie pracownikami z Krupińskiego. Nie wpłynie to na zmniejszenie wydajności?