Chce je uruchamiać na własnych stacjach. Jest to zgodne ze strategią na lata 2017–2021. Przewiduje ona przygotowywanie sieci do sprzedaży paliw alternatywnych. – Proces zakupowego badania rynku został zakończony – mówią przedstawiciele Orlenu. – Nie jest to etap decyzji inwestycyjnych.
PKN na razie nie ujawnia planów dotyczących własnych stacji ładowania. Nie mówi też, jak wypadło badanie rynku.
Z naszych informacji wynika, że możliwe jest zagospodarowanie trasy z Warszawy do Poznania i potem do granicy z Niemcami. Jednak – jak twierdzi Wojciech Mazurkiewicz, prezes OtoGroup – największy biznes na ładowaniu można robić już dziś w stolicy, bo to po jej ulicach jeździ najwięcej elektryków i hybryd z opcją ładowania prądem (plug-in). To właśnie OtoGroup – jak ustalił „Parkiet"- jest autorem jednej z koncepcji przesłanej do Orlenu w ramach zapytania rynkowego. Zawiera nie tylko wizualizację architektoniczną wiaty na stacji PKN zaopatrzoną w panele słoneczne, ale także propozycje taryfy za ładowanie. W godzinach szczytu 1 kWh można byłoby pobrać za 0,89 zł, a poza nim za 0,69 zł. W nocy, gdy zapotrzebowanie jest najniższe, a zatem prąd najtańszy – ładowanie kosztowałoby 0,49 zł/kWh. Mazurkiewicz nie ujawnia kosztu budowy stacji, która powinna mieć przynajmniej 3–4 słupki, każdy pozwalający na podłączenie czterech aut. Wskazuje tylko, że koszt jednej ładowarki to 30–60 tys. euro (w zależności od pojemności). Oprócz tego trzeba uwzględnić panele słoneczne, które powinny dostarczać maksymalnie dużo energii w ciągu dnia, i magazyn do wykorzystania w nocy.
– Orlen będzie miał nadwyżki prądu z Włocławka i potem z Płocka. Posiadając elektrociepłownie stanie się graczem na rynku energii. Budowa własnych stacji ładowania jest dobrą przymiarką do dywersyfikacji źródeł przychodu na rynku, który prędzej czy później zacznie się kurczyć – chwali koncepcje prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej. AWK