Na razie wyrok to tylko ostrzeżenie nie wiążące się z karami finansowymi. By takie nałożyć konieczna jest druga rozprawa. A ta będzie się mogła odbyć po pewnym czasie. Chodzi o to, by polskie władze mogły zareagować na postanowienie Trybunału i próbować wdrożyć działania naprawcze.
Szacunki Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, bazujące na wytycznych Komisji Europejskiej, wskazują, że kary finansowe, jeśli zostaną orzeczone, mogą być nieco łagodniejsze. Grzywny mogą przyjąć formę ryczałtu lub kary okresowej. W przypadku Polski kara okresowa może wynieść od 5 tys. euro do 303,96 tys. euro za każdy dzień naruszenia, a kara w postaci ryczałtu od 4,3 mln euro do ponad 50 mln euro (zakładając, że od pierwszego do drugiego wyroku upływają cztery lata, a naruszenie trwa dalej).
- Kary są środkiem ostatecznym. Mamy nadzieję, że do nich nie dojdzie i polski rząd jak najszybciej przyjmie regulacje niezbędne do poprawy jakości powietrza – zauważa Agnieszka Warso-Buchanan radca prawny organizacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Jej zdaniem wyrok to podwójnie zła wiadomość dla Polaków, którzy nie tylko muszą pogodzić się z przegranym procesem sądowym, ale i nadal oddychać powietrzem, które nam szkodzi. - Działania polskich władz są zbyt powolne w stosunku do skali zagrożenia – komentuje prawniczka.
Zwłaszcza, że od lat polskie władze są świadome skali zanieczyszczeń powietrza i wiedzą, jakie działania pozwoliłyby je ograniczyć.