Długo oczekiwane przepisy o normach jakości dla paliw stałych, które mają być głównym orężem w walce ze smogiem, wreszcie weszły w życie, a na składach węgla zamieszanie. Wielu spośród 10 tys. sprzedawców czarnego paliwa zupełnie nie przygotowało się na zmiany, inni nie zdążyli wprowadzić wszystkich rozwiązań.
Poważne konsekwencje
Według nowych przepisów do klientów detalicznych, a więc tych, którzy surowiec spalają w domowych piecach albo małych instalacjach o mocy cieplnej do 1 MW, może trafić tylko węgiel o określonych parametrach jakościowych. Każdy z tych klientów musi też otrzymać od sprzedawcy nowy dokument – świadectwo jakości surowca. Dzięki niemu dowie się, jakie parametry ma surowiec, który wrzuca do pieca. To przełom w handlu węglem w Polsce. Nowych formalności jest jednak znacznie więcej. – Na przygotowanie się mieliśmy tylko 30 dni. W mojej firmie informatycy nie zdążyli przygotować systemu informatycznego, świadectwa trzeba wypisywać ręcznie. Okazało się też, że wiele firm zupełnie nie jest przygotowanych do działania w nowej rzeczywistości – relacjonuje Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. – To nie są żarty. Przy minimalnej karze za prosty błąd w wystawionym dokumencie można zapłacić minimum 10 tys. zł kary. To dla większości sprzedawców bardzo poważna groźba – podkreśla prezes IGSPW. Za sprzedaż opału niespełniającego norm jakościowych przedsiębiorcy grozi nie tylko kara grzywny, ale też pozbawienia wolności.
Stracony sezon
Według ekspertów ten sezon grzewczy dla walki ze smogiem i tak jest już stracony, a jeśli nie przyspieszymy działań, to na znaczącą poprawę jakości powietrza będziemy musieli czekać długie lata.
– Samo wprowadzenie norm jakości dla węgla to ważny krok do przodu, ale wciąż nie jesteśmy nawet w połowie drogi ku radykalnej poprawie jakości powietrza w Polsce. Przyjęte normy są mało ambitne, a eliminacja z rynku dla gospodarstw domowych miałów węglowych będzie miała miejsce dopiero w połowie 2020 r. – podkreśla Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego. Zwraca też uwagę, że działania rządu muszą być kompleksowe i obejmować też ograniczenie emisji komunikacyjnych i przemysłowych. – W ostatnim czasie wdrożono kilka pozytywnych działań, ale na efekty będziemy musieli poczekać kilka lat – dodaje Guła.