W tym roku powinna zostać przegłosowana kolejna nowelizacja ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych. Dzięki nowym regulacjom rząd chce m.in. zapobiec sytuacji, w której polski rynek musiałby ponieść ogromne wydatki związane z realizacją w kolejnych latach tzw. Narodowego Celu Wskaźnikowego (NCW), czyli minimalnego udziału biokomponentów w paliwach ciekłych.
Zgodnie z dotychczas obowiązującymi regulacjami, począwszy od przyszłego roku, ich udział w kolejnych trzech latach powinien rosnąć do: 8,5 proc., 8,6 proc. oraz 8,7 proc. Dotychczas nie dość, że NCW był określony na niższych poziomach, to stosowano mechanizm współczynników redukcyjnych i wprowadzano opłatę zastępczą. To powodowało, że faktyczny udział biokomponentów w paliwach był znacznie niższy od nominalnie określonego. Dodatkowo w ostatnich latach doszło do istotnego ograniczenia szarej strefy, co spowodowało dynamiczny wzrost legalnego handlu olejem napędowym. W ubiegłym roku jego zużycie wzrosło Polsce, w stosunku do 2015 r., aż o 49,6 proc.
Konieczna produkcja HVO
Zaistniała sytuacja dla 20 firm zajmujących się obrotem paliwami w Polsce, w tym dla Orlenu, Lotosu i Unimotu, oznacza konieczność dużego zwiększenia ilości pozyskiwanych biokomponentów. Dotychczas do diesla dodawano estry metylowe (w Polsce powstają na bazie oleju rzepakowego), a do benzyn – bioetanol (alkohol etylowy). Ich produkcja nadal przewyższa popyt, problem polega jednak na tym, że normy techniczne dla paliw silnikowych uniemożliwiają już dalsze zwiększanie udziału obu biokomponentów. Konieczne są zatem inne, prawnie dozwolone, dodatki. Gdyby nie wprowadzono zmian regulacyjnych, wzrosłyby koszty firm handlujących paliwami, a w konsekwencji i ceny na stacjach. Problem dotyczy zwłaszcza Orlenu i Lotosu. Oba koncerny, w ujęciu całego kraju, odpowiadają aż w 85 proc. za realizację NCW.
Jednym z rozwiązań problemu jest możliwość wykorzystania jako dodatku do paliw tzw. biowęglowodorów ciekłych (HVO) powstałych z procesu współuwodornienia, czyli wspólnego przerobu frakcji oleju napędowego z olejem roślinnym. Orlen informuje, że HVO może mieć z własnej produkcji. – Instalacje znajdujące się w zakładzie produkcyjnym w Płocku są co do zasady gotowe już dziś, gdyż standardowo służą one do produkcji oleju napędowego. Grupa Orlen aktualnie analizuje wiele projektów biopaliwowych, wydaje się, że najistotniejszym z nich jest samodzielna jednostka produkcji HVO – podaje biuro prasowe koncernu. Również Lotos informuje, że gdańska rafineria posiada instalacje, które mogą produkować paliwa zawierające biokomponenty wytworzone w technologii współuwodornienia. Szczegółów w tym zakresie żaden koncern jednak nie przedstawia.
Wzrośnie znaczenie biogazowni
NCW będzie mógł być realizowany również poprzez biowodór dodawany do paliw, wyprodukowany przy użyciu biometanu, czyli oczyszczonego biogazu z biogazowni. Za wprowadzeniem tego rozwiązania optuje m.in. Lotos. Według spółki projekt ma olbrzymi potencjał dla realizacji w Polsce unijnych celów, zwłaszcza w zakresie stosowania zaawansowanych biokomponentów w transporcie, gdyż surowcem byłby w głównej mierze odpadowy biogaz rolniczy. Po jego oczyszczeniu do biometanu byłby dostarczany do sieci przesyłowej gazu ziemnego. – Od kilku lat prowadzimy w tym obszarze rozmowy z administracją, instytutami naukowymi, a zwłaszcza z właścicielami biogazowni w kraju, którzy widzą potencjał biznesowy w wytwarzaniu biometanu i jego zatłaczaniu do sieci gazu ziemnego. W przypadku powodzenia projektu zapotrzebowanie tylko Grupy Lotos mogłoby wynieść do 200 mln m sześc. biometanu rocznie, co jest niebagatelne również dla rozwoju biogazowni w Polsce, które zyskałyby dużego, solidnego klienta odbierającego biometan niezależnie od pory roku – mówi Adam Kasprzyk, rzecznik spółki. Dodaje, że rafineria posiada instalacje, które mogą wytwarzać biowodór wyprodukowany z biometanu, jak też paliwa zawierające biowodór.