W nocy ciosem dla notowań ropy naftowej okazał się komunikat o wstrzymaniu podróży do USA z Europy. To kolejny czynnik, który może negatywnie przełożyć się na popyt na paliwa. Rozprzestrzeniający się koronawirus sprawia, że wiele lotów zostało wstrzymanych, biura podróży znacząco ograniczyły swoją działalność, pojawiają się także ograniczenia w handlu – co przekłada się negatywnie na popyt na paliwa. Istnieją uzasadnione obawy o to, że spowolnienie popytu na ropę będzie odzwierciedlane w danych w kolejnych tygodniach i miesiącach.

A tymczasem w tym tygodniu Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) podała prognozy spadku globalnego popytu na ropę w 2020 roku. Ma to być pierwszy spadek od 2009 roku, czyli od czasu poprzedniego dużego kryzysu gospodarczego. Tegoroczny słaby wynik to oczywiście w przeważającej mierze skutek koronawirusa, który w samym I kwartale br. prawdopodobnie ograniczy popyt na ropę o niebagatelne 2,5 mln baryłek dziennie.

Według MAE w całym 2020 roku popyt na ropę na świecie ma być mniejszy o 90 tys. baryłek dziennie niż w roku 2019. Organizacja zakłada więc, że po początkowym dużym spadku w kolejnych kwartałach sytuacja powinna się ustabilizować (prognozy zakładają jedynie symboliczną zniżkę, a nawet już delikatną zwyżkę globalnego popytu na ropę w II kw. br.). ¶