Wyniki osiągane przez Unimot są lepsze, niż można by oczekiwać, obserwując mocny spadek popytu na paliwa widoczny od kilku tygodni w Polsce. – I kwartał był dla nas nadspodziewanie dobry. W kwietniu widzimy pewne spowolnienie, ale cały czas idziemy zgodnie z budżetem – mówi Adam Sikorski, prezes Unimotu. Dodaje, że mimo rozprzestrzeniającego się w naszym kraju koronawirusa i prognozowanego spadku PKB w II kwartale sytuacja gospodarcza od lipca powinna znowu się poprawiać. Nawet obecnie zarząd, analizując dane spływające z grupy, nie widzi znaczącego pogorszenia sytuacji. Z tego też powodu podtrzymuje tegoroczną prognozę skonsolidowanego skorygowanego zysku EBITDA na poziomie 62,3 mln zł.

Wysokie marże

Obecnie w podstawowym biznesie, czyli hurtowej sprzedaży paliw, Unimot obserwuje niewielkie spadki obrotów. Średnio o ok. 20 proc. (w stosunku do okresu sprzed wybuchu pandemii) zmalała sprzedaż paliw na stacjach działających pod marką Avia. To zniżki znacznie mniejsze niż występujące w branży, co spółka tłumaczy lokalizacją swoich placówek poza dużymi miastami, gdzie ruch nie uległ tak drastycznemu ograniczeniu jak w aglomeracjach. Co do zasady Unimotowi pomagają niskie ceny ropy i paliw. Spółka, będąca jednym z największych importerów diesla i LPG do Polski, osiąga na tej działalności stosunkowo wysokie marże. Podobnie sytuacja wygląda z detaliczną sprzedażą paliw. Bardziej dotkliwy jest spadek popytu na ofertę sklepową i gastronomiczną.

W związku z dużą niepewnością na rynku Unimot wdrożył już I etap cięć kosztów. – Zidentyfikowaliśmy obszary działalności, które w skali roku powinny nam przynieść oszczędności rzędu 3,2 mln zł. Ten etap już wdrożyliśmy i będzie to widać w naszych wynikach – twierdzi Sikorski. Gdyby sytuacja uległa istotnemu pogorszeniu, spółka jest przygotowana na dalsze redukcje kosztów. Chodzi o ewentualne obniżki wynagrodzeń. Decyzja o tym, czy zostaną wprowadzone, ma zapaść pod koniec kwietnia. Jeśli tak się stanie, w skali roku da to 1,6-1,7 mln zł oszczędności.

Zarząd cały czas podtrzymuje rekomendację dotyczącą wypłaty dywidendy z ubiegłorocznego zysku spółki na poziomie 1,97 zł na akcję. Jednocześnie w przypadku skrajnie niekorzystnej sytuacji na rynku nie wyklucza, że może być ona zmodyfikowana.

Rozmowy z Orlenem

Unimot cały czas podtrzymuje też swoje zainteresowanie przejęciem części aktywów, które Orlen może być zmuszony sprzedać w następstwie planowanej fuzji z Lotosem i związanych z tym zaleceń Komisji Europejskiej. Obecnie prowadzone są zaawansowane rozmowy z płockim koncernem. O ich szczegółach zarząd Unimotu, z powodu klauzuli poufności, nie chce jednak informować. Ujawnia jedynie, że przedmiotem jego zainteresowania są nie tylko stacje paliw należące do Orlenu (na sprzedaż może być 250–300 tego typu obiektów), potencjalnie w grę mogą też wchodzić aktywa związane innymi biznesami, takimi jak hurt paliw czy sprzedaż asfaltów. – Zakładam, że jeśli dojdzie do fuzji Orlenu z Lotosem, to Unimot też będzie jej beneficjentem. Z takim nastawieniem przystąpiliśmy do rozmów – twierdzi Sikorski.