Nasza oferta ma kilka wymiarów. Chcemy m.in. podkreślić aspekt wizerunkowy, czyli to że działamy od 25 lat. Mamy także konkurs z atrakcyjnymi nagrodami, który jest skierowany do naszych obecnych klientów. Trzecia część to promocja skierowana do osób, które nie są naszymi klientami. Próbujemy zachęcić ich do przejścia do naszej firmy i skorzystania z naszych usług. Oczywiście aby taka zachęta miała sens musi się wiązać z promocją cenową.
Nowym i nieaktywnym klientom, które przeniosą do was swoje aktywa oferujecie prowizję na rynku akcji w wysokości 0,17 proc. Czy w sytuacji, w której "normalna" prowizja wynosi około 0,38 proc. wasza oferta nie jest psuciem rynku?
Wprowadzając tę promocję liczyliśmy się z tego typu zarzutami. Promocja cenowa ma to do siebie, że trwa tylko przez określony czas. Atrakcyjne warunki cenowe oferujemy inwestorom najdłużej do końca czerwca przyszłego roku. Wolimy więc bardziej skupiać się na stałości naszej szerokiej oferty: czyli chociażby dostęp do placówek i maklerów. Wierzymy, że klienci zachęceni krótkoterminową obniżką prowizji, zostaną z nami na dłużej, kiedy przekonają się o jakości naszego serwisu.
Główne założenia tej promocji wskazują na to, że chcecie przede wszystkim wyciągnąć klientów od konkurencji...
Są dwa aspekty tej promocji. Kierujemy obniżoną prowizję zarówno do klientów, którzy nie są naszymi klientami i być może w ogóle nie korzystają z usług maklerskich, ale także wprowadziliśmy zachętę w postaci zwrotu kosztów za transfer papierów wartościowych z innego biura do DM PKO BP. Nie da się więc ukryć, że ten element naszej promocji skierowany jest właśnie do klientów innych domów maklerskich.
Czy przy stawce 0,17 proc. jest jeszcze miejsce na zarobek dla brokera?