Reklama

Wakacyjna Liga Mistrzów

Wielkie kluby ruszyły w świat. Letnie tournée już dawno przestały być tylko etapem przygotowań do nowego sezonu. W USA, Chinach i Singapurze trwa turniej, w którym 15 piłkarskich gigantów rywalizuje o rząd kibicowskich dusz.

Publikacja: 23.07.2017 12:01

Nieprzypadkowo największą popularnością za Wielkim Murem cieszy się Robert Lewan­dowski.

Nieprzypadkowo największą popularnością za Wielkim Murem cieszy się Robert Lewan­dowski.

Foto: Archiwum

El Clasico, derby Londynu i Manchesteru czy włoski szlagier Roma – Juventus – w tym roku organizatorzy International Champions Cup zadbali, by fani w Ameryce i Azji poczuli się jak szanowany europejski kibic.

10 tysięcy dolarów za bilet

Głód futbolu przez duże F jest poza Starym Kontynentem naprawdę ogromny. Najtańsze bilety na mecz Barcelony z Realem kosztowały ponad 200 dolarów, a i tak rozeszły się błyskawicznie. Ludzie byli gotowi zapłacić nawet 10 tys., by zobaczyć swoich ulubieńców w akcji. Na stadionie w Miami usiądzie za tydzień 65 tys. widzów. Rangę wydarzenia podnosi fakt, że będzie to pierwsze od 35 lat El Clasico poza Hiszpanią.

Foto: GG Parkiet

W czwartek premierę poza Wielką Brytanią miały derby Manchesteru (w Houston 2:0 wygrali United), a już w ten weekend Jose Mourinho spotka się po raz pierwszy ze swoim byłym pracodawcą – Realem. To właśnie podczas meczu Królewskich z Manchesterem Utd w 2014 roku pobity został rekord frekwencji w USA. Trybuny w Michigan wypełniło wtedy 109 tys. osób. W niedzielę nie należy się jednak spodziewać poprawy tego wyniku, bo pojemność stadionu w Santa Clara wynosi tylko... 70 tys.

Kierunek klubowych wypraw jest zwykle dyktowany przez umowy sponsorskie. Milan i Inter, które zyskały niedawno chińskich właścicieli, wybrały się do Azji. Poleciał tam także Bayern, który kilka miesięcy temu otworzył w Szanghaju swoje biura. Do Chin drużyna z Monachium podróżuje od pięciu lat regularnie. – Musimy tam być, jeśli chcemy konkurować na nowych rynkach – tłumaczy menedżer mistrzów Niemiec Uli Hoeness.

Reklama
Reklama

Nieprzypadkowo największą popularnością za Wielkim Murem cieszy się Robert Lewandowski. Polski napastnik, reklamujący telefony Huawei, zdążył się przekonać, jakim uwielbieniem darzą go tamtejsi kibice. Kiedyś składał autograf na masce samochodu, a ostatnio musiał pocieszać jedną z fanek, która rozpłakała się ze szczęścia na jego widok. Tłumy na lotnisku witały go transparentem z napisem: „Najlepszy napastnik świata".

Bayern w działania marketingowe zaangażował też swoją byłą gwiazdę – Miroslava Klosego. Barcelona, która otwiera swoje akademie w USA, na pokład samolotu – oprócz Leo Messiego, Luisa Suareza i Neymara – zabrała również swoich ambasadorów: Thierry'ego Henry'ego, Juliano Bellettiego i Rafę Marqueza.

Perfekcyjny związek

Charlie Stillitano, prezes grupy Relevent Sports należącej do amerykańskiego miliardera Stephena Rossa i organizującej International Champions Cup, nazywa turniej „perfekcyjnym małżeństwem futbolu z komercją".

Pierwsza edycja została rozegrana w 2013 roku, w sześciu miastach USA i w Walencji. Przyciągnęła osiem zespołów (Chelsea, Everton, Milan, Inter, Juventus, Real, Valencia, Los Angeles Galaxy). Kolejne odbywały się już także w Kanadzie, Australii, Chinach czy nawet w Meksyku. Dziś to 12 meczów w 11 miastach USA, cztery w Chinach i trzy w Singapurze. Perłą w koronie będzie El Clasico.

– Organizacja spotkania Realu z Barceloną to większe przedsięwzięcie niż Super Bowl. Kosztowało nas 2 mln dolarów. Będą mu towarzyszyć koncerty, imprezy, mecze legend – mówi francuskiej agencji AFP Stillitano. Nie chce zdradzić, ile kosztuje sprowadzenie uczestników. – To zależy od klubu. Płacimy bardzo dobrze, ale umowy są objęte tajemnicą – dodaje.

Według nieoficjalnych źródeł Real i Barcelona na samym Gran Derbi zarobią po 6 mln dol. Koszty pokrywają wpływy z biletów i komercyjni partnerzy. Jednym z nich jest holenderski browar Heineken, sponsor Ligi Mistrzów.

Reklama
Reklama

Współpracę ze Stillitano i warunki treningowe chwali sobie sam Jose Mourinho. – Charlie wykonuje świetną robotę. Nazywam go Pan Zero Błędów – opowiadał Portugalczyk w wywiadzie dla magazynu „Sports Illustrated". Mourinho był już w Ameryce z Chelsea i Realem, teraz przyjechał z Manchesterem United.

Stillitano, który pierwszy mecz towarzyski w USA zorganizował w 2002 roku, twierdzi, że przez te kilkanaście lat podejście klubów do tournée zmieniło się radykalnie. – Kiedyś przyjeżdżały tu niechętnie, teraz wszyscy – począwszy od piłkarzy przez trenerów na prezesach i właścicielach skończywszy – traktują ten etap przygotowań bardzo poważnie – cieszy się Stillitano.

Poligon doświadczalny

Wystarczy rzut oka na składy. Z pierwszoplanowych gwiazd zabraknie jedynie Cristiano Ronaldo, który po Pucharze Konfederacji dostał dłuższy urlop i ładuje akumulatory w rodzinnym gronie, w towarzystwie nowo narodzonych bliźniąt.

Jego kolega z Realu Sergio Ramos przekonuje, że gra przeciw silnym rywalom, nawet jeśli to tylko sparing, pozwala wrócić po wakacjach jak najszybciej do optymalnej formy. – Przyzwyczailiśmy się do trudnych meczów w okresie przygotowawczym. Trzy triumfy w Lidze Mistrzów w ciągu czterech ostatnich sezonów to było coś szalonego, ale nie możemy żyć przeszłością. Musimy o tym zapomnieć i zacząć od zera – podkreśla obrońca Królewskich.

Kilka tygodni po spotkaniach z Manchesterem United i Barceloną piłkarze Realu zagrają z tymi samymi przeciwnikami o Superpuchar Europy i Hiszpanii. Dla trenerów to znakomita okazja, by dokonać przeglądu kadr, sprawdzić kupionych zawodników i ewentualnie pomyśleć o kolejnych wzmocnieniach. Dla młodzieży – szansa, by wskoczyć do podstawowego składu.

24-letni skrzydłowy United Jesse Lingard wspomina sparing z Barceloną z 2015 roku: – W drugiej połowie obok mnie grali Andreas Pereira, Adnan Januzaj, Tyler Blackett i James Wilson, a mimo to zwyciężyliśmy 3:1. W takich turniejach rodzi się duch drużyny, a czas wolny między meczami pomaga zacieśnić więzi.

Reklama
Reklama

Bo letnie tournée to nie tylko treningi i bieganie za piłką. To również wiele atrakcji. Gwiazdy United spotkały się z gwiazdami Hollywood i NBA. Mourinho i jego zawodnicy poznali aktorów serialu „Gra o tron", Juan Mata chwalił się fotografią z Julią Roberts, a Paul Pogba i nowy nabytek Czerwonych Diabłów Romelu Lukaku, ubrani w koszulki Golden State Warriors, pozowali do zdjęcia z liderem tego zespołu Draymondem Greenem. Może za kilka lat odwiedzą też Bollywood?

Indie to rynek o wielkim potencjale. Stillitano zapowiada, że w przyszłości mecze mogłyby być rozgrywane także w Ameryce Południowej i na Bliskim Wschodzie.

Parkiet PLUS
Mikołajkowy prezent dla kredytobiorców od RPP. Ale nie dla deponentów
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Parkiet PLUS
Czy polskie społeczeństwo w sferze finansowej postępuje uczciwie?
Parkiet PLUS
Inwestorzy nie boją się o obligacje deweloperów
Parkiet PLUS
Konsumpcja zaczyna hamować wzrost oszczędności
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Parkiet PLUS
Po dwóch latach Europejska Emerytura dała ponad 30-proc. stopę zwrotu
Parkiet PLUS
Miliardowe zyski banków. To ostatni tak dobry kwartał przed podwyżką CIT?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama