Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Chin, czyli 25-osobowa grupa najwyższych dygnitarzy z prezydentem Xi Jinpingiem na czele, zaczęła się niepokoić sytuacją w chińskiej gospodarce. Wygładzony komunikat z posiedzenia Politbiura z początku listopada mówi o „rosnącej negatywnej presji" na chińską gospodarkę oraz o „znaczących zmianach" w środowisku ekonomicznym. To, że takie sformułowania pojawiły się w tego typu dokumencie, może świadczyć o tym, że spowolnienie gospodarcze w nadchodzących miesiącach faktycznie da się mocniej we znaki. Mogą o tym świadczyć również oficjalne dane ekonomiczne.
Wzrost PKB Chin w III kwartale zwolnił do 6,5 proc. Na pierwszy rzut oka to wciąż bardzo szybkie tempo, ale przecież wyhamowało do poziomu z 2009 r. Oficjalne indeksy koniunktury PMI dla przemysłu i sektora usług balansują już na krawędzi stagnacji, a chińskie indeksy giełdowe nadal są na terytorium bessy. A przecież wojna handlowa z USA ledwo co się zaczęła. Chiny miały we wrześniu nadwyżkę w handlu dobrami ze Stanami Zjednoczonymi wynoszącą aż 40 mld USD. Wrzesień był akurat miesiącem, w którym weszły w życie amerykańskie karne cła na towary z Chin sprowadzane rocznie za 200 mld USD. Cła te wynoszą jak na razie 10 proc. i dopiero w styczniu mogą zostać podwyższone do 25 proc. Podwyżki amerykańskich ceł objęły import z Państwa Środka wart łącznie 250 mld USD rocznie, gdy przez cały 2017 r. sprowadzono stamtąd do USA dobra warte łącznie 505 mld USD. Wojna handlowa była więc dotychczas prowadzona zaledwie na pół gwizdka. Ale administracja Trumpa ma już w zanadrzu nowe podwyżki ceł na towary za blisko 260 mld USD i wprowadzi je, jeśli w nadchodzących tygodniach Chiny nie pójdą na ustępstwa. Wielu ekonomistów przekonuje więc, że skutki wojny handlowej będą odczuwane przez chińską gospodarkę tak naprawdę dopiero w przyszłym roku.
– Wiosna 2019 r. będzie naprawdę trudnym okresem dla Chin, gdyż na wzroście gospodarczym zaciąży wiele czynników, takich jak: napięcia handlowe, słabsza sprzedaż dóbr trwałych i koniec boomu na rynku nieruchomości w mniejszych miastach. To będzie test na to, czy Chiny mogą wytrzymać tempo wzrostu na poziomie około 6,5 proc. PKB. Można się spodziewać, że decydenci będą dalej obniżali podatki i luzowali restrykcje na zakup nieruchomości w większych miastach, by ożywić gospodarkę – prognozuje Lu Ting, główny ekonomista ds. Chin w Nomura International.
Wolniejszy wzrost, większy dług
– To, jak chińska gospodarka będzie się zachowywała w 2019 r., będzie zależne w dużym stopniu od dwóch czynników: od odporności chińskiego eksportu na amerykańskie cła oraz od tego, jak mocno Amerykanie będą chcieli Chiny przycisnąć. Skutki tego konfliktu handlowego będą dobrze widoczne zapewne w połowie 2019 r. i wówczas da się ocenić, jakie szkody wyrządza on chińskiej gospodarce. Są wyliczenia, że może on ściąć 1,5 pkt proc. ze wzrostu chińskiego PKB. Pamiętajmy też jednak, że eksport odpowiada obecnie tylko za 18 proc. PKB Chin, gdy jeszcze w 2011 r. odpowiadał za ponad połowę – mówi Stanisław Aleksander Niewiński, analityk Polskiego Centrum Informacji Strategicznych. Zwraca również uwagę, że Chiny wciąż podejmują działania mające na celu zrekompensowanie przyszłych handlowych strat związanych z konfliktem z USA. M.in. ocieplają relacje z Japonią, Indiami, UE i starają się wciągać kolejne kraje do inicjatywy Pasa i Szlaku (tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku).
Oczywiście chińskie władze również mogą łagodzić spowolnienie gospodarcze, sięgając po to samo rozwiązanie, jak zwykle zwiększając dopływ kredytu do gospodarki. Problem jednak w tym, że zadłużenie w chińskiej gospodarce jest już i tak bardzo wysokie. Instytut Finansów Międzynarodowych (IIF) szacuje je na 300 proc. PKB. Każdy ośrodek analityczny podaje nieco inne szacunki dotyczące chińskiego długu, ale wszystkie się zgadzają, że zadłużenie bardzo szybko rosło w ostatnich latach. Np. według Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) wynosiło w 2008 r. 141 proc. PKB, by w połowie 2017 r. sięgać już 256 proc. PKB. Część analityków wskazuje, że tempo jego narastania było szybsze niż w USA i Wielkiej Brytanii w ciągu dekady przed kryzysem finansowym z 2008 r. Formułowane są też poważne podejrzenia, że w Chinach dochodzi do „kreatywnej księgowości" na ogromną skalę. Z wyliczeń analityków S&P wynika, że ukryty dług chińskich samorządów może wynosić od 4,34 bln USD do 5,78 bln USD. Górny przedział tych szacunków to suma bliska połowie chińskiego nominalnego PKB, a wyższa od nominalnego PKB Japonii (4,87 bln dolarów). Jest on siedmiokrotnie wyższy, niż podają oficjalne statystyki.