Dlaczego? To proste, co podkreślają wszyscy zaangażowani w ten proceder zarówno korumpujący, jak i korumpowani. W tenisie, by wypaczyć wynik meczu, trzeba porozumieć się tylko z jednym człowiekiem – nie ma partnerów z drużyny, którzy patrzą i mogą nabrać podejrzeń, w turniejach mniejszej rangi – a tam oszustw jest najwięcej – nie ma też praktycznie publiczności. Tenisista niczego nie ryzykuje, zawsze może powiedzieć, że coś go bolało, że w połowie seta poczuł ukłucie w kręgosłupie, czego nie zweryfikuje żaden fizjoterapeuta, a nawet lekarz. Od kiedy w internecie można się zakładać praktycznie o wszystko i to już w trakcie meczu, nie musi nawet przegrać, wystarczy, że odda jednego seta, który był przedmiotem zakładu.
Druga pięćsetka
Turnieje najniższej rangi (cykl Futures), w których grają zawodnicy z drugiej światowej pięćsetki, narażone są najbardziej. To tam bukmacherzy oszuści zbliżają się do zawodników i proponują np. 3000 dolarów za ustawienie meczu, podczas gdy nagroda dla zwycięzcy wynosi 2000 i by ją zdobyć, trzeba wygrać pięć–sześć spotkań z zawodnikami tej samej klasy i z takim samym trudem wiążących finansowy koniec z końcem. Pokusa jest więc ogromna, bo na dole tenisowej piramidy odbywa się brutalna walka o byt, a porażka boli, tym bardziej że każdemu z graczy wydawało się, że złoty pociąg już stoi na peronie, wystarczy wskoczyć i odjechać do świata, nad którym słońce nigdy nie zachodzi. Mówi o tym wielu tenisistów, których stać na szczerość, niestety ostatnio coraz częściej przy okazji bukmacherskiego skandalu.
„Maestro" w akcji
Sygnałów, że gangrena postępuje, przybywa, od kiedy Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) powołała specjalną jednostkę do monitorowania internetowego hazardu. W ubiegłym roku za fałszowanie wyników meczów zgodnie z wolą bukmacherów ukarano 21 graczy, a budżet Tennis Integrity Unit, tj. organizacji walczącej z fingowaniem meczów, wzrósł do blisko 5 mln dol. Pomimo to wielu zawodników przyznaje, że otrzymywali korupcyjne propozycje i widać już wyraźnie, że – podobnie jak z farmakologicznym dopingiem – sport sam sobie nie poradzi i potrzebna jest ingerencja władz państwowych, a mówiąc wprost – policji i prokuratury. I taka ingerencja następuje.
Niedawno w Hiszpanii policja zrobiła rewizje w ośmiu domach, zablokowano 42 konta bankowe, zatrzymano 83 osoby podejrzane o ustawianie meczów. Najbardziej zatrważająca była informacja, że wśród zatrzymanych jest 28 zawodowych tenisistów, głównie zupełnie nieznanych, ale także jeden, który uczestniczył w ubiegłorocznym wielkoszlemowym turnieju US Open, a tam już gra elita.
Jeszcze dalej poszła policja francuska, która uderzyła w oszustów podczas małego turnieju w Bressuire. Zatrzymano i przesłuchano dwóch tenisistów i tu już – w przeciwieństwie do śledztwa hiszpańskiego – padły nazwiska. Podejrzani to Francuzi Mick Lescure (25 lat, 487. w światowym rankingu w roku 2018) i Jules Okala (21 lat, najwyższe miejsce w rankingu – 381.). Jak poinformowała paryska gazeta sportowa „L'Équipe", obaj przyjęli propozycje korupcyjne hazardowych oszustów. Śledztwo wykazało, że szefem gangu jest mieszkający w Belgii, a urodzony w Armenii Grigor S., zwany Maestro. Podobno to człowiek dobrze znany w tenisowym światku, o którym słyszała większość graczy, nawet jeśli się do tego nie przyznają.