Na giełdach niezdecydowanie z domieszką pesymizmu

Tydzień na rynkach › Wzrostowa tendencja zaczyna się chwiać. Nastroje psują nie tylko dramatyczne wydarzenia na rynku ropy naftowej, ale także niepewność co rozwoju pandemii koronawirusa, a w konsekwencji losów globalnej koniunktury.

Aktualizacja: 26.04.2020 11:18 Publikacja: 26.04.2020 11:11

Rynek ropy naftowej dostarczył spekulantom najsilniejszych wrażeń w historii.

Rynek ropy naftowej dostarczył spekulantom najsilniejszych wrażeń w historii.

Foto: Adobe Stock

Sięgające 3 proc. spadki na Wall Street wyraźnie dają do zrozumienia, że nastroje na rynkach akcji pogarszają się. Dane makroekonomiczne oczywiście nie są dobre, a prognozy tempa wzrostu wręcz dramatyczne, ale to nie one wydają się największym zmartwieniem inwestorów. Gdyby tak było, mielibyśmy już prawdopodobnie kolejny test dołków.

Byki opadają z sił

Po silnych zwyżkach przyszedł czas na korektę i mamy do czynienia z jej początkiem. Rynki są wrażliwe na każdy impuls, więc trudno przewidzieć rozwój sytuacji. Na razie można zakładać lekkie pogłębienie spadkowej tendencji. Gracze z nowojorskiego parkietu przywykli już do gwałtownie rosnącego bezrobocia, ale z pewnością wrażenie na nich zrobiły fatalne odczyty PMI, wskazujące na załamanie się koniunktury nie tylko w przemyśle, ale także w dominujących w amerykańskiej gospodarce usługach. Recesja jest więc w USA pewna, niepewna tylko jest jej skala i czas trwania.

Podobnie jest w głównych gospodarkach europejskich. Usługowy PMI dla Niemiec na poziomie niespełna 16 punktów, niecałe 12 punktów w strefie euro czy nieznacznie przekraczający 10 punktów odczyt we Francji, to wartości niewidziane nigdy wcześniej. Zniżkujące w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia po nieco ponad 1 proc. indeksy we Frankfurcie i w Paryżu świadczą o stoickim spokoju tamtejszych inwestorów. Skala załamania koniunktury jest gigantyczna, a mimo to DAX od lutowego szczytu stracił zaledwie 24 proc., a w najgorszym momencie, w połowie marca zniżkował o 39 proc. Skala spadków robi wrażenie, ale jeśli porównać obecną sytuację makroekonomiczną z tą z lat 2008–2009, przestrzeń do przeceny wydaje się całkiem spora. Sytuację ratuje przekonanie inwestorów, że gospodarcza zapaść będzie krótkotrwała.

Korekta zagląda także na rynki wschodzące. MSCI Emerging Markets zniżkował do czwartku o 1,7 proc., plasując się między DAX a Dow Jones. Sytuacja nie wygląda aż tak źle, tym bardziej jeśli pod uwagę wziąć surowcowe dramaty. Całkiem nieźle radzi sobie indeks w Szanghaju, zniżkujący o 1 proc. Przed katastrofą zdołał obronić się moskiewski RTS. We wtorek testował on poziom 1000 punktów, a w środę był niemal 10 proc. wyżej. Bilans pierwszych czterech sesji tygodnia jest jednak dość skromny i mieści się w ramach kilku dziesiątych procent na plusie.

Warszawa się broni

Nasz parkiet w ostatnich dniach pozostawał pod presją sprzedających, jednak zdołał uchronić się przed spadkami. Bilans indeksu największych spółek po pierwszych czterech sesjach wyszedł na zero, choć we wtorek WIG20 zniżkował o ponad 4 proc. Wszystko to dzieje się jednak przy bardzo niskich obrotach, więc wiarygodność sygnałów jest ograniczona. Indeks blue chips wciąż trzyma się w okolicach 1600 punktów i trudno przewidzieć, jaki kierunek ruchu obierze. Najpewniej zależeć to będzie od rozwoju sytuacji na głównych giełdach światowych. Chwilowa siła względna nie stanowi żadnej wskazówki na najbliższą przyszłość, tym bardziej że nie towarzyszy jej zwiększona aktywność inwestorów. Trudne chwile w niezłej formie przetrwał także segment małych i średnich firm. Wtorkowy spadek mWIG40 o 2,5 proc. nie zdeprymował inwestorów i w czwartek indeks średniaków wrócił zdecydowanie powyżej 3200 punktów. Nadal więc obowiązuje tu trend boczny i na razie nie widać dla niego większego zagrożenia. Przed spadkiem poniżej 11 tys. zdołał obronić się sWIG80. Sięgająca 1 proc. zwyżka w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia na tle poprzednich tygodniowych wyników nie wygląda imponująco, ale tendencja wzrostowa zostaje utrzymana. Pewnym wyzwaniem jest dla byków pokonanie bariery 11 500 punktów. Próby podejmowane w pierwszych dwóch dniach minionego tygodnia zakończyły się niepowodzeniem, co nie najlepiej świadczy o sile rynku.

W ostatnich dniach najsłabszym segmentem warszawskiego parkietu był sektor finansowy. WIG-banki do czwartku zniżkował o prawie 5 proc., osiągając poziom najniższy od lipca 2000 r. Trudno raczej liczyć na techniczne wsparcie, w warunkach gdy można zapomnieć o dywidendach, a raczej należy się liczyć z odpisami na niespłacalne kredyty firm i konsumentów. Sygnałem świadczącym o nastawieniu inwestorów do tego segmentu rynku może być sięgający do czwartku niemal 8 proc. spadek notowań akcji Pekao, banku o relatywnie zdrowym portfelu kredytowym. Być może inwestorów zaniepokoiła kolejna zmiana na stanowisku prezesa, wskazująca na wzrost wpływu sił politycznych na decyzje biznesowe. O 4,5 proc. w dół poszły też notowania akcji Santandera, co może wskazywać na kłopoty sektora, wynikające z obniżki stóp procentowych oraz wpływu czynników koniunkturalnych na wyniki. Walory PKO BP zniżkowały o 3 proc. WIG-banki od początku roku spada o ponad 43 proc. i jest zdecydowanie najgorszym indeksem branżowym.

O 2 proc. w dół szedł w ostatnich dniach WIG-energia, rozpoczynając korektę trwającej od pięciu tygodni fali wzrostowej, która wywindowała subindeks o 42 proc. w górę. Poziom 1400 punktów stanowi jednak najwyraźniej sporą przeszkodę dla byków. Nie ma zresztą poważnych przesłanek do kontynuacji energetycznej hossy. Nie ma co liczyć ani na koniunkturę gospodarczą, ani na dywidendy, trzeba zaś pieniędzy na inwestycje utrzymujące zdolności produkcyjne. Akcje PGE do czwartku traciły niemal 5 proc., na symbolicznym minusie kończyły tydzień walory Tauronu. W górę szły za to notowania papierów Enei, kontynuując trwającą od niemal dwóch miesięcy tendencję wzrostową. Wszystko wskazuje na to, że ku końcowi ma się dynamiczne wzrostowe odreagowanie kursu akcji CCC. Jeszcze w poprzednim tygodniu ich cena zbliżała się do 60 zł, a w minioną środę broniła się przed spadkiem poniżej 40 zł. Zanikło też drastycznie zainteresowanie handlem walorami obuwniczego potentata.

Rynek pozytywnie zareagował na informację o przejęciu przez Playa wirtualnego operatora Virgin Mobile. Transakcja do największych nie należy, ale wystarczyła, by akcje Playa zyskały ponad 3,5 proc. Papiery Orange zyskały bez specjalnych powodów 6,5 proc., niwelując skutki niemal całej trwającej od końca lutego fali spadkowej. Nie najgorzej radziły sobie także walory Cyfrowego Polsatu, zwyżkując do czwartku o 2,5 proc. WIG-telekom zyskiwał w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia prawie 4 proc.

Z przekraczającą 2,5 proc. zwyżką akcje JSW zdecydowanie nie zasługują na miano gwiazdy w gronie blue chips, ale warto zwrócić uwagę, że nie tylko zdołały obronić się przed spadkiem poniżej 12 zł, to tydzień kończyły w okolicach 14 zł, czyli ponad 16 proc. powyżej środowego minimum. Historyczny rekord poprawiły papiery CD Projekt, drożejąc o 4,5 proc., wbrew wszelkim przeciwnościom rynkowej „przyrody". Od minimum z pierwszej połowy marca poszły one w górę już o ponad 64 proc. Licząc od początku roku, ustępują one jedyne akcjom Dino. Na podstawie tej statystyki byki przegrywają w segmencie blue chips 2 do 18.

Zdecydowanie lepsze proporcje występują w segmencie średnich firm, gdzie od początku roku zyskują walory 12 spółek, głównie reprezentujących sektor nowych technologii. W ostatnich dniach na plus wyróżniały się jednak akcje deweloperów. Papiery GTC drożały o prawie 14 proc., a papiery Echa rosły o 4 proc. O ponad 14 proc. w górę szły też akcje Budimeksu. Powyżej marcowego lokalnego szczytu znalazły się akcje Asseco, po zwyżce o 7,5 proc. Niemal tyle samo zyskały papiery Ciechu na wieść, że zamiast dywidendy spółka przeprowadzi skup akcji za ponad 364 mln zł.

Ropa nadal podgrzewa nastroje

Rynek ropy naftowej dostarczył spekulantom najsilniejszych wrażeń w historii, a sporą część z nich nauczył pokory. Pomijając ekstremalne przypadki sięgających chwilami minus 50 dolarów za baryłkę notowań kontraktów terminowych o najbliższych terminach wykonania, wtorkowa cena wynosząca w ciągu dnia 6,5 dolara za baryłkę i tak była wystarczająco szokująca. Wcześniej podobne poziomy widziano w 1974 r., czyli 46 lat temu. Sięgające od 20 do ponad 40 proc. dzienne wahania cen surowca stały się w ostatnich dniach normą. Sytuacja po jakimś czasie się unormuje, ale chyba nikt nie jest w stanie zgadnąć, przy jakiej cenie i kiedy to nastąpi.

Koronawirus poważnie naruszył wzrostową tendencję na rynku palladu. Notowania tego metalu po potężnych wahaniach z drugiej połowy marca nie są w stanie kontynuować hossy. Po kilkutygodniowym uspokojeniu nastrojów, w trakcie ostatnich czterech sesji zniżkowały o ponad 8 proc., schodząc momentami w okolice 1800 dolarów za uncję. Obawy o koniunkturę w globalnej gospodarce wstrząsnęły notowaniami miedzi, które we wtorek zniżkowały o prawie 5 proc., jednak tydzień kończyły spadkiem o 1,6 proc. Po chwilowej spadkowej korekcie do łask wróciło złoto. Notowania kruszcu do czwartku szły w górę o ponad 3 proc., przekraczając 1750 dolarów za uncję i testując lokalny szczyt.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza