Tak czy inaczej w tej chwili karty rozdają te dwie największe platformy, bo FindFunds ani FundedByMe w chwili pisania tekstu, w piątek 11 września, nie prowadziły żadnej aktywnej zbiórki. FindFunds zapowiada uruchomienie kilku w najbliższej przyszłości, w tym w ciągu tygodnia jednej firmy z branży gier, a kolejnej... dla siebie, nazywając się przy tym „jedną z najdynamiczniejszych platform ECF (skrót od equity crowdfunding– red.)". Portal ten przeprowadził w tym roku jednak kilka sporych zbiórek, m.in. producent gier Titanite Games zebrał 1,8 mln zł, przekroczył cel o 34 proc., inwestorzy wpłacali nawet po 30 tys. zł. Bearded Brothers Games dzięki tej platformie zebrał 1,2 mln zł, też o jedną piątą więcej, niż zakładał, a Studio Haje na prace nad grą samochodową zebrało milion złotych przy planowanych 800 tys. Natomiast FundedByMe prowadzi wprawdzie kampanie w Europie, ale w Polsce jedynie zapowiada, bez podawania terminu, zbiórkę dla producenta łodzi Canna Boats, firmy Tagomago z branży handlu i Ubraniadooddania.pl – zapowiadającej nowy sposób dystrybucji używanej odzieży.
Czekając na 20 mln zł
Obie platformy z nadzieją patrzą na nadchodzącą jesień i cieszą się na przyszłość, bo zmiany zapowiedziane w maju przez Komisję Europejską podwyższą limit zbiórek z 1 do 5 mln euro i otworzą przed polskimi platformami zupełnie nowe możliwości.
Tym bardziej że powinien pojawić się też drugi obieg akcji, czyli rozwiąże się problem wychodzenia z inwestycji. – Nadchodząca zmiana przepisów to jedna z najciekawszych rzeczy w Europie – mówi Arkadiusz Regies. Jego zdaniem podwyższenie limitu zbiórek do 5 mln euro, co według dzisiejszego kursu daje 22,26 mln zł, poszerzy możliwości spółek, które bez wchodzenia na giełdę mogą zbierać wśród inwestorów pieniądze w takim rozmiarze – a potencjał zebrania ponad 20 mln zł może stanowić już bardzo realną konkurencję dla reszty rynku kapitałowego. Zdaniem Jakuba Niestroja, prezesa platformy Crowdway, już dziś niektóre zbiórki spokojnie mogłyby dzisiejszą granicę miliona euro przekroczyć.Nadchodząca rewolucja nie podwyższy jednak jedynie sufitu dla zbiórek, ale poważnie rozszerzy też ich pole działalności – wypuszczając platformy na wody międzynarodowe przez pozwolenie na prowadzenie ofert transgranicznych, a także zagraniczną promocję projektów. – Myślę, że rynki niemiecki, włoski, hiszpański, holenderski szukają okazji do inwestycji. Do tej pory inwestorzy zagraniczni mogli przyjść i inwestować w Polsce, ale my nie mogliśmy prowadzić aktywnej kampanii marketingowej na rzecz naszych emitentów np. na terenie Niemiec – było to niemożliwe bez notyfikowania się w lokalnym KNF. I proszę sobie wyobrazić, że mielibyśmy to zrobić w każdym z pozostałych 26 krajów UE – tłumaczy Regiec.
Nowa dyrektywa pozwoli na pozyskiwanie kapitału z całej UE i w zasadzie stworzy nowy wspólny rynek dla zbiórek. To rozwiązanie właściwie nie spotyka przeciwników, ale też trzeba uzbroić się w cierpliwość. – Estymujemy, że może do tego dojść najwcześniej w 2022 r. – mówi Marcel Rowiński.
Trzecia rewolucyjna zmiana, wyczekiwana zarówno przez platformy, jak i przez samych inwestorów, to wtórny rynek do handlu akcjami ECF. Dziś inwestorzy muszą albo czekać na wykup właścicielski, albo szukać samemu nabywców. Za rok od jesiennego (prawdopodobnie) głosowania w Parlamencie Europejskim platformy będą mogły pomagać swoim inwestorom w wychodzeniu z inwestycji i zbyciu akcji. – To będzie raczej takie „Allegro dla akcji", nie giełda, nie będzie możliwości uruchamiania botów czy prowadzenia zautomatyzowanego handlu, jednak będę mógł oficjalnie wystawić moje akcje na sprzedaż – dodaje Regiec.
Czekając na 20 mln zł
Można przypuszczać, że to Covid przyspieszył decyzyjność unijnych władz, bo nowe projekty dyrektyw zostały ogłoszone w szczycie kryzysu wywołanego lockdownem i atakiem koronawirusa w całej Europie. W maju Komisja Europejska ogłosiła nową dyrektywę, Rada zaakceptowała ją w lipcu, w tym samym miesiącu EBI wydał podręcznik współpracy organów państwowych z crowdfundingiem (piszemy o nim obok).