Chodzi szczególnie o USA i Kanadę. Nie bez powodu w tych dwóch krajach, w Kanadzie bowiem lecznicza marihuana jest w pełni legalna, a wiele spółek z tego kraju notowanych jest na Wall Street. Jednak również w USA stopniowo jest ona legalizowana, a inwestorzy liczą, że dużo zmieni się pod rządami Joe Bidena. Dzień po wyborach w USA pięć najchętniej handlowanych akcji na platformie Robinhood należało do branży konopnej.
Marihuanowa gorączka eksplodowała w 2018 r., po tym jak w Kanadzie i Kalifornii zderegulowano jej produkcję. Wówczas notowania spółek rozpoczęły imponujący rajd, jednak bańka pękła w 2019 r. Obecnie spółki konopne znów wracają do łask inwestorów. Wskazuje na to m.in. Prime Alternative Harvest Index, który śledzi wyniki notowanych na giełdzie akcji spółek z całego świata z branży konopnej. Znalazł się w lutym na najwyższym poziomie od maja 2019 r.
Prognozy dla światowego rynku konopi są obiecujące. Jak wynika z danych Grand View Research, rynek legalnej marihuany będzie rósł w ciągu kolejnych sześciu lat w tempie 23,9 proc. średniorocznie. W efekcie specjaliści spodziewają się, że na koniec 2027 r. globalny rynek legalnej marihuany będzie wart 73,6 mld USD.
Jednym z największych podmiotów na świecie zajmujących się konopiami indyjskimi jest Canopy Growth. Kanadyjskie przedsiębiorstwo notowane jest na Nasdaqu. Spółka wygenerowała rekordową sprzedaż w wysokości 152,5 mln USD w ciągu trzech miesięcy kończących się 31 grudnia 2020 r., co oznacza wzrost o 23 procent rok do roku. Firma odnotowała jednak stratę i spodziewa się powrotu do rentowności w 2022 r. Przez ostatni rok akcje Canopy Growth zdrożały o 60 proc., a kapitalizacja wynosi 13,8 mld USD.