Kibice nie wybaczą

Biznes i sport › Pięć z sześciu angielskich klubów, które planowały założyć elitarną Superligę, ma zagranicznych właścicieli. Brytyjski rząd zastanawia się nad zmianą prawa. Chce, by więcej władzy mieli kibice.

Aktualizacja: 24.04.2021 12:38 Publikacja: 24.04.2021 11:24

Brytyjscy fani piłki nożnej zareagowali na upadek planów stworzenia Superligi. Demonstracja przed To

Brytyjscy fani piłki nożnej zareagowali na upadek planów stworzenia Superligi. Demonstracja przed Tottenham Hotspur Stadium, 21 kwietnia.

Foto: AFP, JUSTIN TALLIS JUSTIN TALLIS

Udana próba zablokowania rozgrywek dla krezusów wzbudziła na Wyspach ogromne emocje. Lider Partii Pracy Keir Starmer mówi o „momencie przełomowym, w którym zmienimy nasz futbol, by z powrotem postawić kibiców na pierwszym miejscu", a przewodniczący Liberalnych Demokratów Ed Davey ma nadzieję, że to „początek piłkarskiej rewolucji kierowanej przez fanów".

Ochrona dobra narodowego, jakim jest Premier League, stała się sprawą wagi państwowej i doprowadziła do zjednoczenia sił w walce ze wspólnym wrogiem. Tak błyskawicznej i silnej reakcji futbolowej społeczności właściciele Manchesteru City, Chelsea, Arsenalu, Tottenhamu, Manchesteru United i Liverpoolu się nie spodziewali.

Wizyta w ośrodku treningowym

Protesty na ulicach i przed stadionami nie ustają, mimo że cała szóstka niedoszłych secesjonistów prędko wycofała się z kontrowersyjnego projektu zamkniętych rozgrywek dla bogaczy, w których amerykański gigant finansowy JP Morgan gwarantował nagrody w wysokości co najmniej 3,5 mld euro.

W czwartek do ośrodka treningowego w Carrington wtargnęła grupa kibiców Manchesteru United. Blokowali bramę wjazdową, wejście do głównego budynku i dostęp do boiska. Przynieśli transparenty z napisami: „To my decydujemy, kiedy gracie", „Glazerowie, wynocha", „51% MUFC 20".

Odejścia amerykańskiej rodziny Glazerów, która w 2005 roku przejęła klub za 800 mln funtów, fani domagają się nie po raz pierwszy. Ostatnie z prezentowanych przez nich haseł to już jawny przekaz, że żądają większej władzy i wprowadzenia modelu niemieckiego.

Kanapki z krewetkami

Od 1998 roku w Bundeslidze obowiązuje reguła 50+1 zabraniająca zagranicznym inwestorom przejęcia ponad połowy udziałów w spółce. 51 procent musi pozostać w rękach stowarzyszenia. Dzięki temu opłacający składki członkowie mogą kontrolować ruchy właścicieli i mieć realny wpływ na działania klubu.

W Bundeslidze nie ma amerykańskich biznesmenów, arabskich szejków i rosyjskich oligarchów, przed pandemią były za to rozsądne ceny biletów, publiczność z krwi i kości, pełne trybuny i atmosfera, której zazdrościł Niemcom cały świat. Daleka od tej panującej w Manchesterze, gdzie – jak powiedział kiedyś Roy Keane – stadion opanowała „brygada amatorów kanapek z krewetkami".

Jest też Bayern Monachium pokazujący, że bez szastania plikami banknotów, kupowania gwiazd za setki milionów euro i płacenia krocie za ich zachcianki, da się osiągać sukcesy. Choć trzeba pamiętać, że jeszcze parę lat temu ten sam bawarski gigant razem z kilkoma innymi klubami proponował reformę i otwarcie drzwi dla zagranicznego kapitału. Wtedy także na straży tradycji stanęli zwykli kibice.

Ani Bayern, ani Borussia Dortmund czy sponsorowany przez Red Bulla, ale również przestrzegający zasady 50+1 RB Lipsk nie odważyły się na flirt z Superligą, wiedząc, że chwilowy romans skończy się gniewem ludu.

Ucieczka za Atlantyk

– Przyglądamy się niemieckiemu modelowi własności – mówi brytyjski minister kultury i sportu Oliver Dowden. Czy to zapowiedź zmiany w prawie, która spowoduje rewolucję w futbolu na Wyspach?

Amerykańscy właściciele Manchesteru United (Glazerowie) i Liverpoolu (John W. Henry) posypali głowy popiołem i za próbę puczu przeprosili kibiców, trenerów i zawodników. Do błędu przyznała się też pozostała czwórka: wspierana przez rosyjskiego oligarchę Romana Abramowicza Chelsea, sponsorowany przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich Manchester City, Arsenal, na czele którego stoi amerykański miliarder Stan Kroenke, oraz Tottenham, czyli jedyny w tym gronie klub z brytyjskim kapitałem (firma inwestycyjna ENIC). Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że odzyskać zaufanie opinii publicznej będzie im ciężko.

– Amerykanie mogą uciec na dłuższy czas za Atlantyk, ale kiedy pojawią się na Anfield, Old Trafford i Emirates, muszą być przygotowani na ataki. Presja będzie ogromna. Nie zdziwi mnie, jeśli niektóre kluby trafią na sprzedaż – uważa były obrońca Liverpoolu Stephen Warnock.

Jego były kolega z drużyny Jamie Carragher twierdzi, że amerykańscy właściciele Liverpoolu znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. – Nie mogą po prostu opuścić klubu, bo biznes ten jest wart zbyt wiele. Najlepiej, gdyby udało im się pozyskać kupca – przekonuje w rozmowie ze Sky Sports.

Przyszłości dla Glazerów w Manchesterze nie widzi legenda klubu Gary Neville, a Graeme Souness przewiduje, że odejście z United wiceprezesa Eda Woodwarda to dopiero wierzchołek góry lodowej i w najbliższych tygodniach polecą kolejne głowy.

– Przyjeżdżają do nas, opowiadają, jak bardzo kochają tę grę, ile chcą zainwestować i jak długo tu zostać, a potem wychodzi na jaw, że sprzedaliby duszę diabłu. Kibice im tego nie wybaczą – mówi Sky Sports były piłkarz i trener Liverpoolu.

Zaproszenie dla Szkotów

Ciekawe, jak ci sami kibice zareagują na plany reorganizacji Premier League. Jak pisze „The Sun", jeden z projektów zakłada zmniejszenie liczby uczestników rozgrywek z 20 do 18 i zaproszenie do nich gigantów z Glasgow: Rangersów i Celticu, którzy zdominowali całkowicie rywalizację w Szkocji i nie mają w kraju godnej konkurencji.

Nie jest to pomysł nowy, dyskusje na ten temat toczą się od lat, ale jak przekonuje „The Sun", jego realizacja nigdy nie była tak blisko. Zielone światło miały dać już... europejska (UEFA) i światowa federacja (FIFA), czyli te same organizacje, które tak mocno sprzeciwiły się uderzającej w ich interesy Superlidze. Wygląda to jak nagroda za błyskawiczne porzucenie przez angielskie kluby elitarnych rozgrywek.

Trzeba oczywiście pamiętać, że „The Sun" to tabloid i być może tylko próbuje grać na emocjach, ale w Premier League występowały już drużyny z Walii – Swansea i Cardiff, choć ich obecność nie miała tak dużego znaczenia, jak byłoby to w przypadku Rangersów i Celticu. Argumenty za wpuszczeniem Szkotów są znane: podniesienie konkurencji, a przede wszystkim uzyskanie jeszcze większych przychodów z praw telewizyjnych.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza