– Wszyscy sponsorzy musieli brać pod uwagę taką możliwość. Oczekiwania co do kadry były na niskim poziomie już przed startem i chociaż byliśmy teoretycznie faworytem ze Słowacją, to absolutnie w narodzie pewności zwycięstwa nie było – mówi Filip Beźnicki, dyrektor ds. strategii cyfrowej w Havas Media Group. – Pokolenia wychowane na meczach otwarcia z Koreą, Ekwadorem czy Senegalem podskórnie czuły, co się szykuje. Także zainteresowanie całym turniejem i meczami naszej kadry jest niższe niż bywało, na ulicach nie było widać kibiców ubranych w biało-czerwone barwy.
Według badania agencji mediowej Starcom we współpracy z Publicis Groupe mecze Polaków przyciągną widownię większą niż jakiekolwiek inne spotkanie w czasie Euro 2020. Według deklaracji, obejrzymy je chętniej niż mecz finałowy.
Od 2016 roku Vistula jako oficjalny partner PZPN ubiera reprezentację, dbając o formalny strój piłkarzy. – Dla marki takiej jak my, która należy do najbardziej rozpoznawalnych marek odzieżowych w Polsce, wsparcie narodowej reprezentacji jest bardzo naturalnym ruchem – mówi Piotr Żygłowicz, dyrektor marki Vistula. – Kibicujemy biało-czerwonym niezależnie od wyników sportowych. Kampanię z reprezentacją i motywem Euro 2020 będziemy prowadzić tak długo, jak długo reprezentacja uczestniczy w turnieju – dodaje.
W efekcie jest raczej za wcześnie na gwałtowne decyzje ze strony marek i blokowanie reklam. – Sponsor reprezentacji chce się ogrzać w blasku wydarzenia, które przyciąga masowe zainteresowanie swoich konsumentów, i być beneficjentem pozytywnych emocji generowanych przez kadrę. Bierze na siebie ryzyko, że nasi piłkarze zawiodą swoich kibiców – mówi Rafał Wachnik, dyrektor ds. strategii w Value Media. – Powinien to ryzyko wkalkulować i być na nie komunikacyjnie przygotowany. Ktoś, kto jeszcze wczoraj był największym fanem polskiej piłki, nie może teraz schować głowy w piasek, obrazić się na piłkarzy, demonstracyjnie zrezygnować ze wspierania polskiej reprezentacji. Sponsor to ktoś, kto może stracić wiarę jako ostatni. PM