Rozpoczęty w Guadalajarze turniej mistrzyń – Akron WTA Finals 2021 z Igą Świątek – i rozpoczynający się w niedzielę w Turynie turniej mistrzów – Nitto ATP Finals z Hubertem Hurkaczem, mają od lat prestiż niewiele mniejszy od wielkoszlemowego oraz stosowne do rangi pule nagród. Tenis zawodowy oglądany z perspektywy finału sezonu dla ósemki najlepszych singlistek i singlistów (oraz ósemek deblowych) wyglądał od zawsze odświętnie i bogato.
Nawet dziś, gdy pandemia Covid-19 znacznie ograniczyła możliwości wspierania i finansowania rozgrywek sportowych, płace w turniejach Masters wydają się dobre, chociaż sami zainteresowani i zainteresowane mogą sądzić inaczej. Źle jednak nie jest.
W Turynie, gdzie na nagrody zebrano w tym roku 7,25 mln dolarów, mistrz turnieju zarobi brutto 2,316 mln dolarów (jeśli wygra wszystkie mecze grupowe). Przegrywający też wyjadą bez poczucia krzywdy: za sam udział w trzech meczach grupowych dostaną po 173 tys. dolarów, za każde zwycięstwo w grupie tyle samo, sukces w półfinale oznacza dodatkowo 530 tysięcy, wygrana w finale ma wartość 1,094 mln.
Czekający spokojnie na szansę wyjścia na kort dwaj rezerwowi dostaną po 93 tys. dolarów, co jest premią znacznie przekraczającą wypłatę za końcowe zwycięstwo w standardowym turnieju ATP 250 (Hubert Hurkacz za niedawną wygraną w Metz wziął 41 tys. euro). Jeśli rezerwowi zagrają, to oczywiście dostaną standardową premię w przypadku zwycięstwa i jeszcze dodatkową wypłatę za udział (86,5 tys. dol. za jeden mecz, 129,75 tys. za dwa).