24-letni kierowca Red Bulla dostaje pieniądze, o jakich marzą jego rówieśnicy i większość sportowców. Obowiązująca jeszcze przez dwa sezony umowa gwarantuje Holendrowi 23 mln rocznego wynagrodzenia, a za zdobycie pierwszego w karierze tytułu – według hiszpańskiego dziennika „Marca" – otrzyma 14 mln premii.
Dla porównania ustępujący z tronu Hamilton samej podstawowej pensji inkasuje 49 mln euro, a kolejne 10 mln przynoszą mu sponsorzy: Puma, Tommy Hilfiger, Sony, Bose, Bell, Monster i Gran Turismo.
Brytyjczyk to sportowy celebryta pojawiający się na pokazach mody i wykorzystujący swą pozycję do walki z rasizmem. Ale w styczniu skończy 37 lat i wkrótce będzie schodził ze sceny. Verstappen jest już na niej długo, ale wciąż ma przed sobą co najmniej dekadę jazdy i jeśli utrzyma się na szczycie, jego marketingowa wartość będzie z roku na rok rosła.
Cudowne dziecko Red Bulla
Do F1 dołączył w 2015 roku. Już trzy dni po 17. urodzinach po raz pierwszy poprowadził bolid. Był najmłodszym kierowcą, jaki wystartował w wyścigu (podczas Grand Prix Australii miał 17 lat i 166 dni). I najmłodszym, który stanął na najwyższym stopniu podium (rok później w Hiszpanii). Potrzebował do tego zmiany zespołu.
Red Bull wyciągnął go ze swojej juniorskiej ekipy – Toro Rosso. Dał mu szansę, której Verstappen nie zmarnował. Holender triumfował już w pierwszym występie w nowych barwach, pracując na opinię kolejnego cudownego dziecka Red Bulla po Sebastianie Vettelu. Niemiec był czterokrotnym mistrzem w latach 2010–2013.